FINAŁY MISTRZOSTW POLSKI - PODSUMOWANIE

Mistrzostwa Polski

FINAŁY MISTRZOSTW POLSKI - PODSUMOWANIE

26 lipca 2022, 18:16

 Trzy tygodnie walki o tytuły, medale, wyjazd na Ligę Mistrzów i wieczną chwałę już za nami.
Zwieńczeniem turniejów Playarena był finałowy turniej Mistrzostw Polski. Elitarne grono szesnastu najlepszych drużyn w Polsce spotkało się na obiektach Ślęzy Wrocław, by zapisać się w kartach historii socca.
Ten najbardziej prestiżowy turniej o najwyższym poziomie, to wisienka na torcie całorocznych zmagań w lokalnych rozgrywkach, gdzie okazuje się, że ostateczne miejsce w tabeli niekoniecznie daje wiarygodne spojrzenie na podział sił.
Kiedy przed samym turniejem mówiło się o faworytach, to pierwsze co wychodziło z ust zainteresowanych, to FC Gorlicka, Kapela Weselna lub Bartist Toruń, a w drugiej kolejności był to FC Noster lub rewelacja tegorocznych turniejów BJM.
Wieczna chwała jednak spływa na zespół nieoczywisty. Zespół, który tego dnia swoimi ambicjami, radością gry i brakiem nakładanej presji postawił się potężnie wyglądającym rywalom.



Jednak od początku...
W samej fazie grupowej ilość niespodzianek, które napotkaliśmy była prawdopodobnie rekordową w skali turniejów Mistrzostw Polski. Piętnasta już edycja tego najbardziej prestiżowego w świecie socca wydarzenia postawiła nowy porządek.
Na start dostaliśmy dwa spotkania zespołów, które miały stoczyć ostateczny bój o tytuł mistrzowski, w ostatnim meczu, a ekscytacja na samą myśl o takim meczu rozgrzewała wszystkich, tym bardziej, że według turniejowej drabinki obie drużyny po wygraniu swoich grup mogły spotkać się dopiero w finale.
Rzeczywistość jednak zweryfikowała zwłaszcza jednego z faworytów. W swoim meczu otwarcia Gorlicka po dwóch katastrofalnych błędach w defensywie przegrała z Tiki Taką Chorzów 2:1.
Powiedzieć, że było to słabe spotkanie w wykonaniu Mistrzów Ligi Fanów i wicemistrzów Polski z poprzedniego roku byłoby określeniem bardzo delikatnym. Mając takich asów jak Mateusz Łysik, Marcel Gorczyca, Eryk Murawski, Jakub Sosnowski nie sposób powiedzieć, że ten mecz powinien być jednostronnym. Zachowując oczywiście absolutny szacunek do Tiki Taki, która w finałowej szesnastce znalazła się po raz drugi z rzędu i która potrafi grać atrakcyjnie dla oka, to jednak Gorlicka w czystej teorii powinna być poza zasięgiem większości drużyn. Choć z przebiegu spotkania z gry więcej mieli zawodnicy z Warszawy, to jednak sami dawali rywalom okazje strzeleckie.
Przy pierwszej bramce Mateusz Łysik, który po próbie strzału został zblokowany przez rywali i potem strącił jeszcze piłkę głową, ale silniejsi w rywalizacji bark w bark okazali się zawodnicy Mistrzów Chorzowa i to oni wykorzystali nieobecność bramkarza pomiędzy słupkami zapakowali piłkę na jeden zero. Drugi błąd okazał się jeszcze bardziej kosztowny, gdy po stracie piłki przez Marcela Gorczycę rywale wyszli na prowadzenie 2:1, którego potem nie oddali, a grali oni bardzo mądrze w defensywie i to był klucz do ostatecznego sukcesu.
Gorlicka przegrała swoje dwa pozostałe spotkania i pożegnała się z turniejem w stylu, którego nikt by się nie spodziewał. Brak nawet punktu spowodował, że zespół Daniela Gello zapewne wrócił do Warszawy mocno rozczarowany.
O wyjście z grupy walka toczyła się do ostatniego gwizdka, gdyż pozostałe drużyny dzieliły się punktami pomiędzy sobą i każda z nich na koniec miała na swoim koncie sześć oczek i o awansie decydowała mała tabela, a ta okazał się bardzo bolesna dla zespołu UKS Toho, który gdyby zdobył bramkę w spotkaniu z Dzbanami, to wprawiłby organizatorów w niemały ból głowy ze względu na fakt posiadania przez wszystkie zespoły identycznej ilości bramek przy tej samej liczbie goli straconych. Tak się jednak nie stało i to Dzbany Łódź i Tiki Taka mogły cieszyć się z możliwości gry w dalszej fazie turnieju.


Drugi z faworytów wymienionych na początku czyli Bartist Toruń też nie najlepiej wszedł w turniej, ale remis z Silversite FC nie komplikował mocno ich sytuacji. Wystarczyło „tylko” wygrać pozostałe spotkania. No i tak się stało. 4:2 ze Śródmieściem Grudziądz i 1:0 z zespołem A Seree Tee dał im pierwsze miejsce w grupie i tylko teoretycznie słabszego rywala.
Zespołem, który awansował z drugiego miejsca było bardzo ładnie grające tego dnia AST, które mając w szeregach Dawida Przybyszewskiego i Tomasza Kowalskiego strzeliło w trzech pierwszych meczach dziesięć goli i dawało nadzieję Krotoszynianom na realną walkę o medale.


W grupie C walka o awans przypominała tę z grupy B, gdzie awans rozegrał się o jednego gola. Grupa z trzema mistrzami miast. FC Noster z Łodzi, BJM z Krakowa i Esportivo Varsovia z Warszawy, a grupę uzupełniał czwarty zespół ligi w Katowicach Beer Boys Manhattan, który przy okazji był również jedynym debiutantem w tej grupie, ale mimo wszystko podeszli do turnieju bardzo ambitnie i choć w ostatnim ich meczu w turnieju przegrywali bardzo wysoko z Esportivo, to do samego końca robili wszystko, by pozostawić po sobie dobre wrażenie. Ostatecznie zajęli w swojej grupie ostatnie miejsce, a wspomniana porażka z Esportivo musiała zaboleć najbardziej. Z resztą ekipa ze Stolicy robiła co mogła, by się nie zatrzymać ze strzelaniem. 9:2, to rezultat niezbyt często spotykany w meczach rozgrywanych w systemie 2x10, ale moc w Warszawiakach do samego końca robiła niesamowicie duże wrażenie, a pięć bramek Mikołaja Kwiatkowskiego w samej fazie grupowej było naprawdę dużym wyczynem. Ostatecznie jednak zespół dowodzony przez Eryka Zielińskiego podobnie jak ich rywale z ostatniego meczu pożegnał się z turniejem, choć zostawił po sobie bardzo dobre wrażenie i liczymy na więcej.
Z grupy wyszły zespoły BJM i FC Noster, które awansowały dzięki „małym bramkom”, ale gdyby Esportivo w meczu z BJM straciło jednego gola mniej… Jednak nie stracili i z pierwszego miejsca w grupie cieszył się zespół z Krakowa, który po raz kolejny zaprezentował się w bardzo dobrym stylu.



Grupa D była jedną z tych, które miały być najbardziej wyrównane pomimo obecności w niej broniących Mistrzostwa Polski zawodników Kapeli Weselnej. Jednak na dzień przed turniejem gruchnęła wiadomość o braku w składzie Wojtka Przybyła, Andrzeja Musiała i Arkadiusza Chlebowskiego. O ile dwóch pierwszych graczy nie wzięło udziału ze względów ograniczeń klubowych, o tyle Chlebowski nie doleczył jeszcze kontuzji i nie ryzykował. Te braki powodowały, że szanse dość mocno się wyrównały, ale jak to ze wszystkimi kalkulacjami bywa i tu wyszło kompletnie inaczej. AC Bogucice nie do końca wyglądały jak zespół, który oglądaliśmy tydzień wcześniej w turnieju eliminacyjnym, a lider zespołu Gustaw Tomkowicz z kolei był cieniem samego siebie.
Kapela po porażce 4:3 w pierwszym meczu z Metalbarkiem nie wyglądała źle. Choć widać było, że to zespół, który jest innym niż ten z roku ubiegłego, to jednak nie mieli oni prawa tracić nadziei na to, by wyjście z grupy lub nawet walka o strefę medalową była czymś nierealnym. Tym, bardziej, że drugie swoje grupowe spotkanie zespół z Krakowa wygrał i o awansie decydował mecz z Chłopcami z Bielan. Tymi Chłopcami, którzy pomimo rekordowej ilości turniejów finałowych jeszcze nigdy nie wyszli z grupy. Ten rok miał być dla nich kompletnie przełomowy. Bardzo solidnie obsadzona bramka, niezmieniony trzon zespołu w postaci Gołasiewicza, Kuczewskiego i Pająka dawał szansę na co najmniej „solidny występ”. Jak nie teraz to kiedy? Właśnie w ostatnią niedzielę nastąpił wspomniany przełom. CHZB w bajkowym stylu wyszli z grupy, jako jedyni w całej stawce tego dnia notując komplet punktów! Grali naprawdę wszyscy. Golkiper zespołu z Warszawy, Bartek Gwóźdź zanotował dwa czyste konta, z czego te drugie okazało się absolutnie najważniejsze. 2:0 z Kapelą Weselną przez co jasne stało się, że będziemy mieli nowego MISTRZA POLSKI! Drugie miejsce przypadło Metalbarkowi, który przyzwyczaił nas już do bardzo solidnych występów i pewne było, że pomimo najstarszej kadry w turnieju nie zamierzają oni odpuścić „młodej fali”.



W parach ćwierćfinałowych zmierzyły się ze sobą:
Bartist Toruń vs Tiki Taka Chorzów
BJM vs Metalbark Bydgoszcz
Dzbany Łódź vs A Seree Tee
Chłopcy z Bielan vs FC Noster


I w zasadzie tylko spotkanie pomiędzy Dzbanami, a AST sprawiało wrażenie jednostronnego. Najbardziej utytułowany zespół z Krotoszyna w fazie grupowej wyglądał rewelacyjnie i przebojowo. Tego zabrakło im w potyczce z Dzbanami, choć wydaje się, że to właśnie Łodzianie nie pozwolili oponentom na rozwinięcie skrzydeł. Bardzo dobry pressing, skuteczność i boiskowa arogancja, która w tym wypadku była dużym atutem i absolutnie niczym negatywnym, dała czwartej drużynie Łódzkiej Playareny wyśmienity rezultat i awans do kolejnej fazy.
Choć spotkanie pomiędzy BJM i Metalbarkiem dla widzów mogło wyglądać na mało atrakcyjne, a emocje były porównywalne z tymi w szachach, to z perspektywy boiskowej inteligencji zawodników i ich piłkarskiej dojrzałości patrzy się na to spotkanie z goła inaczej. Bezbramkowy remis w regulaminowym czasie i pierwsza tego dnia turbodogrywka! No i tu już po wybadaniu przeciwnika niczym znakomity polski szachista Jan- Krzysztof Duda, BJM przeszedł do ataku. SZACH I MAT 3:0 po fantastycznej grze, pełnej dynamiki czyli tym co daje właśnie format Playarena-TURBO!
Z turniejem pożegnały się jeszcze zespoły Chłopców z Bielan i Tiki taki, które po bardzo wyrównanych spotkaniach i walce o uniknięcie „turbo” kończyły spotkania jednobramkową stratą.
Tym samym DERBY ŁODZI W PÓŁFINALE!!! Drugi półfinał tworzył duet dwóch medalistów ostatniego Fortuna Pucharu Polski, a przy okazji mierzących się właśnie na tym samym etapie w pierwszym tegorocznym turnieju czyli BJM i Bartist!



No i tu Bartist odrabiając lekcję z pierwszej tegorocznej potyczki z drużyną z Krakowa. Pewne 4:0 i drugi finał dla ekipy Krzysztofa Elsnera w tym roku!

W spotkaniu pomiędzy FC Noster i Dzbanami walka trwała do samego końca. 0:0 w pierwszych dwudziestu minutach i kolejna dogrywka tego dnia!
No i tu jak zawsze emocje aż wylewały się na cały Wrocław. Więcej spokoju jednak zachowały DZBANY, które ostatecznie wygrywają i meldują się w FINALE!!! „Łódzki sen” trwa dalej!



Mecz o trzecie miejsce, to zawsze trudne wyzwanie. Dwa zespoły, które dopiero co zanotowały porażkę w walce o finał, a to zawsze powoduje spadek morale. Sęk tkwi w tym, by jednak nie pozwolić na to, by spadły one bardziej niż u rywala. To wciąż walka o medal, walka o bycie trzecią siłą w kraju!
No i tu mieliśmy pojedynek godny bitwy o medale.
Absolutnie emocje trwały do samego końca, bramka fantastycznego Mateusza Majewskiego dawała prowadzenie BJMowi, który mając w bramce Krystiana Staneckiego nie tracił bramki w tym meczu.
Krakowski „Portiere” wzbił się na absolutny krajowy szczyt. Dziś o Krystianie można pisać w samych superlatywach, pewniak na linii, produktywny przy rozgrywaniu i przede wszystkim trzymający nerwy na wodzy, co świadczy o wysokiej inteligencji, bo często „szalony” bramkarz pomimo swoich wielu atutów potrafi stracić głowę. Stanecki jest jednak uosobieniem spokoju, a to powoduje, że nie sposób się nim nie zachwycać.
Cały zespół BJM wygląda w tym roku niesamowicie. Bardzo ciężko zapracowali sobie na każdy sukces, a wywalczony bilet na Ligę Mistrzów może być dla nich kolejnym krokiem ku osiąganiu kolejnych poziomów niesamowitości.



Finał…
Czegokolwiek by nie napisać o finale, to i tak będzie to zdecydowanie za mało.
Jeśli ktoś jeszcze nie miał okazji obejrzeć finału, to zapraszamy pod poniższy link (Finał od 38:54)
https://www.facebook.com/playarenaPL/videos/2323623851139579

Emocje, walka, bramki, piękne parady bramkarzy, turbodogrywka i wielkie zwycięstwo DZBANÓW ŁÓDŹ!
Osób, które stawiały na ich zwycięstwo, poza oczywiście rodzinami i wszystkimi bliskimi zawodników, było zapewne niewielu, ale to co zrobiły Dzbany jest po prostu NIE SA MO WI TE!!! Udźwignęli ten mecz i po ciężkim boju przez cały czas trwania spotkania było po prostu majstersztykiem.
Świetni Kacela i Chorąży, pewny w bramce Gajewski i przede wszystkim skuteczny w ostatniej akcji meczu Dawid Sarafiński, który pomimo pewnych perturbacji okazał się bezapelacyjnym bohaterem Łódzkiej ekipy i dziś jest na ustach całej społeczności socca oraz zapewne całej Łódzkiej, gdzie o występie Dzbanów rozpisują się lokalne media oraz główny profil miasta.
Dzbany zapisały się w historii i dziś nikt nie ma prawa podważać ich tytułu czy postawy, a to dlatego, że są MISTRZAMI POLSKI, a zapracowali na ten tytuł naprawdę ciężko.
Bartist z kolei przegrał drugi finał w tym roku, a trzeci na przestrzeni dwóch lat. Nie można się pastwić nad zawodnikami Bartistu. Regularne meldowanie się w TOP2 jest wynikiem, który mógłby pochwalić się tylko jeden zespół w kraju, a pochodził on również z Torunia. Jednak mowa o Bartiście, który swoją piękną grą zdobywa kolejnych fanów. Sukcesy jeszcze nadejdą.



Wręczone zostały rzecz jasna nagrody indywidualne.

Odkrycie SOCCA: Patryk Sławiński (FC Noster Łódź)

Zawodnik najlepszej szóstki turnieju: Marcin Kacela (Dzbany Łódź)

Zawodnik najlepszej szóstki turnieju: Krzysztof Elsner (Bartist Toruń)

Zawodnik najlepszej szóstki turnieju: Dawid Linca (BJM Kraków)

Najlepszy bramkarz turnieju: Piotr Gajewski (Dzbany Łódź)

Król strzelców turnieju: Marcin Mikołajewicz (Bartist Toruń) - 7 goli

Najlepszy zawodnik turnieju (MVP): Mateusz Majewski (BJM Kraków)

Placeholder