Gorlicka, Chłopcy z Bielan i… Toho! Warszawa rusza na Wrocław!

Socca Warszawski Gambit Warszawa

Gorlicka, Chłopcy z Bielan i… Toho! Warszawa rusza na Wrocław!

25 sierpnia 2021, 20:22

Stworzyć jedną uniwersalną kalkę. Wzór, wedle którego będzie zmieniać się jedynie daty i nazwiska. Oto chytry plan, który warto wdrożyć w życie. Cóż wszak nowego można pisać, w kółko o tych samych ekipach? Że znów są najlepsze? Że Gorlicka jak zawsze naszpikowana gwiazdami? Że w szatach faworytów? Że CHZB znów wszystkich zaskoczyło? Że nikt na nich nie liczył, a oni po prostu wyszli i zrobili swoje? To wszystko zdaje się być tak bardzo znajome, tak bardzo zasłyszane, tak bardzo znane z autopsji.

Trudno silić się na jakieś przełomy, coś, co wywróciłoby piłkarski świat szóstek do góry nogami, co by zszokowało kogokolwiek, gdziekolwiek i jakkolwiek. Owszem obecność Chłopców z Bielan w TOP16, które było ledwie dziesiąte w lidze warszawskiej, może trochę dziwić, ale to CHZB, a ten kto ich zna, ten wie, iż oni się po prostu w tym specjalizują, aby to, co najlepsze, zostawić na turniej.

Na mistrzostwa Polski, organizowane przez playarenę, jadą po raz szósty. To rekord stolicy. Dwukrotni mistrzowie Warszawy nigdy jednakowoż nie byli stawiani w gronie predententów do tytułu (ewentualnie może w początkowych latach, gdy poziom był niższy). Tym samym zawsze jechali jako jedna wielka niewiadoma, a niejednokrotnie kończyli wyżej, niż ekipy, które ponoć z Warszawy jechały z jasno nakreślonym planem, czytaj, po złoto. Taki to już urok Chłopców z Bielan…

CHZB - tylko zwycięstwo to jest ich motto

Gorlcika z kolei, to inny, osobliwy przypadek. Ten swoistego rodzaju gwiazdozbiór dopiero pierwszy raz melduje się w fazie finałowej. Zawsze oczekiwania były ogromne, ale nigdy nie zostały one spełnione. Aż do teraz. W końcu udało się przebić tę barykadę, którą stanowił "mecz o wszystko". Ciśnienie zeszło. Ten rajd zwieńczony złotą bramką Marcela, czyli zawodnika, który w ekipie Daniela Gello, gra od początku, był bardzo symboliczny. Znów stali na krawędzi, ale ich czołowy gracz zdołał przechylić szalę na tę odpowiednią stronę, w najważniejszym momencie. Tego wymaga się od lidera zespołu.

Stało się. W końcu są tam, gdzie zdaniem wielu, jest ich miejsce. Zasiadli do stołu z elitą kraju i będą w skupieniu polować na główne danie, które zostało im postawione tuż przed nosem. Danie, na które również zasadza się kilka innych zacnych teamów, jak obecny mistrza Dentim z Katowic, czy Bartist, czyli młodszy brat Dynamika (najbardziej utytułowanej ekipy w dziejach playareny) z Torunia.

W miniony weekend giganci szóstkowych orlików mieli okazje zmierzyć się w preludium wielkiego grania. Puchar Polski możemy bowiem uznać, przynajmniej moim zdaniem, za przystawkę przed daniem głównym, jakim są mistrzostwa Polski. Okazja więc była, ale nie została ona zrealizowana.

Wpierw z imprezą, na poziomie fazy grupowej, pożegnał się Dentim, a następnie, gdy wydawało się, że Gorlicka i Bartist mkną autostradą do finału, by tam stoczyć długo wyczekiwany bój, dość niespodziewanie, ci pierwsi wywrócili się na ostatniej prostej. Pogromcą drużyny z Warszawy okazała się rewelacja ze Szczecina - Piwkarze. Którzy nie tylko namieszali Gorlickiej, ale i Bartistowi, tyle że to już w samym finale. Obrońcy tytułu z Torunia także musieli uznać wyższość ekipy ze Szczecina, która napisała kawał pięknej historii tegoż wieczoru.

Także znów nie doszło do starcia pomiędzy Bartistem, Gorlciką a Dentimem. Na mistrzostwach Polski, zdaje się, będzie to jednak nieuniknione.

Czy Gorlicka w końcu spotka się z Bartistem Toruń ?

***

Kiedy materiał miał iść "do druku" gruchnęła niespodziewanie nowina. UKS Toho Grodzisk Mazowiecki zmartwychwstał i na finałowym turnieju we Wrocławiu również się zamelduje. Dlaczego? Ano dlatego, iż Cukrovnia Mełniak, znana od teraz jako Joga Bonita, zrezygnowała z udziału w finałach, tym samym, jako, że ekipa Kacpra Flisa, właśnie z tą ekipą odpadła w "meczu o wszystko" dostała propozycję nie do odrzucenia. Toho, które w Pucharze Polski zagrało świetny turniej i zajęło IV miejsce, dostaje więc nową szansę. Co z nią poczyni, zależy teraz tylko od nich. Warszawa do Wrocławia posyła finalnie trzy mocne zespoły i liczy na to, że chociaż jedna z nich zagości na podium. Rok temu uczyniła to niegrająca już w Playarenie drużyna Pojemnej Haliny stając na najniższym stopniu podium. Czy w tym roku, któryś z zespołów zdoła nawiązać do tamtego sukcesu?


Czy Toho z dziką kartą okaże się czarnym koniem turnieju?

Placeholder