Jak to jest z tymi medalami ?

Socca PiłKARSKIm Okiem Ze Świata

Jak to jest z tymi medalami ?

18 lipca 2021, 12:01

Minął tydzień od zakończenia jednych z najwspanialszych turniejów XXI wieku - jednak Mistrzostwa Europy przyniosły nam na koniec nieco różnych kontrowersji. Ta, o której chciałbym niniejszym popełnić parę akapitów dotyczy słynnego już ściągania srebrnych medali przez, przegrany w finale, angielski team. Czy zachowanie części piłkarzy z Wysp jest zrozumiałe? Czy może jednak nie należy go bronić? A co jeśli za tym wszystkim stoi tak naprawdę coś jeszcze?

Na wstępie zaznaczę, to w sumie dość istotne w kontekście całego tekstu, w którym raczej o Anglikach pozytywnie nie będzie, że prywatnie jestem kibicem Lwów Albionu od kilku już dekad. Przeżyłem wiele porażek i upokorzeń tej reprezentacji. Od czasów Garrego Linekera oraz Chrisa Waddle’a, przez epokę mojego największego piłkarskiego idola, Davida Beckhama, na kadrze prowadzonej do boju przez parę Gerrard – Lampard kończąc.

Choć angielski zespół często wygrywał mecze, prawie nigdy nie przekładało się to jednak na wartościowe rezultaty podczas tych największych światowych turniejów. Dlatego ze srebra Euro 2020 cieszę się bardzo i bardzo je doceniam, bo naczekałem się na taki wynik zdecydowanie zbyt długo. Tak długo nie czekali oczywiście na tego typu sukces angielscy piłkarze, ci którzy wybiegli na Wembley podczas minionej niedzieli. Czy to jednak upoważnia ich do ściągnięcia ze swoich szyj medali za wicemistrzostwo kontynentu? W mojej opinii zdecydowanie nie!

Oczywiście jestem w stanie zrozumieć jaka miała być domyślnie wymowa tego typu gestu. Każdy z tych „ściągających” chciał przekazać światu wiadomość mniej, więcej o takiej treści:
„Nie jestem zadowolony z tego co osiągnąłem, bo liczą się tylko zwycięzcy, a skoro nie udało mi się wygrać, to nie godzę się na jakąkolwiek nagrodę, bo na nią nie zasługuję”. W każdym razie coś w tym stylu ;) Taki, a nie inny wydźwięk powyższej wiadomości wynika wprost z tego jak dzisiaj postrzegany jest świat, zwłaszcza przez młodych ludzi, dla których liczy się głównie sukces oraz bycie najlepszym. O tych z drugich miejsc przecież nikt nie pamięta. Ale czy aby na pewno?

Sam miałem niewątpliwą przyjemność kilkukrotnie mieć zakładany na szyję medal w kolorze srebra. Zawsze czułem w tym, danym momencie dumę i zadowolenie z osiągniętego wyniku, a sam krążek – czy to po przegranym finale portugalskiego Mundialu w #socca, czy chociażby po końcowym meczu Pucharu Polski w futsalu – mocno ściskałem w dłoniach oraz… całowałem, tak jak całkiem niedawno zrobił to Pep Guardiola, po przegranym finale Ligi Mistrzów. Jasne, że kilkanaście minut wcześniej, gdy przegrywa się mecz o wszystko, ten najważniejszy w danej chwili pojedynek, pojawia się frustracja i załamanie. To jednak jest kilkanaście minut wcześniej. Podczas samej ceremonii medalowej zazwyczaj dominują już nieco inne uczucia, takie o których piszę nieco wyżej.

Tych z angielskich piłkarzy, którzy medal zdjęli, może jeszcze, w pewnym stopniu usprawiedliwiać jedna kwestia. O ile rzeczywiście ma ona w danym momencie zastosowanie. Bo przecież nie można wykluczyć, że część z nich zdjęła krążki na pokaz – bo tak zrobił kolega, albo błędnie myśląc, że tak teraz wypada. W rzeczywistości zaś, już w szatni, zawodnicy ci najnormalniej w świecie cieszyli się z osiągniętego sukcesu, jakiego ich naród, ich reprezentacja nie widziała od 55 lat! Jeśli tak było – ok, nie popieram, ale rozumiem – presja otoczenia i tego w jakim świecie dziś żyjemy. Jeśli jednak nie, o zgrozo, co teraz dzieje się w głowach tych chłopaków!?

Pal sześć bowiem, że tego typu zachowaniem demonstruje się kompletny brak szacunku dla zwycięskiego rywala. Ten bowiem i tak obok nas cieszy się swoim sukcesem, nie zwracając pewnie zbyt bacznej uwagi na to co robią pokonani. Choć może być i tak, że po paru dniach, jakiś włoski piłkarz jednak obejrzy sobie film z dekoracji i wówczas pomyśli – słabe to co robią Anglicy, przegrali, a jeszcze ściągają medale, jakby chcąc umniejszyć wagę samego trofeum (nie tą w kilogramach ;) ), a tym samym nasz tryumf.

Najgorsza jest jednak hipotetyczna (czy aby na pewno?) sytuacja, w której angielscy zawodnicy, ci „ściągający”, robią to całkiem szczerze, z potrzeby serca. Oznacza to bowiem brak szacunku nie tylko do przeciwnika oraz organizatorów zmagań, ale przede wszystkim do samego siebie. I swoich kolegów z kadry. Brak szacunku dla własnego wysiłku, dzięki któremu osiągnęło się coś naprawdę wyjątkowego, brak szacunku dla własnych wyrzeczeń, dla tych hektolitrów przelanego potu, a czasem pewnie i krwi. 

Czy tego typu zachowanie będzie miało pozytywny wpływ na ich dalsze sportowe losy? Raczej wątpię, bo jeśli nie potrafisz cieszyć się z tego, że jesteś kimś wyjątkowym – nawet pomimo porażki – nigdy nie będziesz w pełni odczuwał radości z tego co robisz, a tym samym… nigdy nie będziesz w pełni żył.

Placeholder