SuperŁódź

Socca Newsy Lokalne Łódź

SuperŁódź

11 października 2021, 14:36

Łódź dla osób postronnych może kojarzyć się z dawnymi fabrykami, szkołą filmową i zaniedbaną architekturą. Do tego dochodzą dwie wielkie, piłkarskie marki wygrzebujące się z problemów. Jest jednak coś nad tym miastem, co powoduje, że co jakiś czas na piłkarskiej mapie Polski wybija ponad ogólnopolskie standardy. Choć w dużej odmianie piłki na sukcesy czeka się sezonu 1997/98, kiedy to ŁKS zdobywał ostatni tytuł Mistrza Polski, a rok i dwa lata wcześniej mistrzowską koronę przywdziewał Widzew, to na mapie SOCCA, czyli piłce nożnej sześcioosobowej jest to jeden z najsilniejszych ośrodków w kraju. Co jest w większym lub mniejszym stopniu pokłosiem wyżej wspominanych sukcesów jedenastoosobowych.
Chciałoby się rzec, że wykorzystanie młodzieży zafascynowanej piłką nożną, to wręcz obowiązek, bo gdzie jak nie właśnie tu można zbudować tak wiele.


Wzór do naśladowania
Rotacja zespołów w rozgrywkach amatorskich zawsze związana jest ze swojego rodzaju dojrzewaniem uczestników. Nie inaczej jest w rozgrywkach Playarena, które poza popularyzacją socca budują również własną reprezentację biorącą udział w Mistrzostwach Świata. Wciąż jednak jest to przede wszystkim rodzaj spędzania wolnego czasu i chęci walki o tytuły, medale i wieczną chwałę.
Obserwując sytuację w całym kraju następuje zmiana pokoleniowa, gdzie młodzi jeszcze nie wyrównali poziomu, a ci starsi powoli szykują się do zawieszenia butów na kołku. Ten regres poziomu zauważalny jest w zdecydowanej większości ośrodków Playarena. Jest jednak jeden wyjątek.
To właśnie Łódź, która na przestrzeni lat nie osiadła na laurach i wciąż utrzymuje wysoki poziom.
Zapewne pojawią się głosy, że to nie to samo co jeszcze pięć czy sześć lat temu, ale zmiany pokoleniowe są nieuniknione, a tu wciąż jest się od kogo uczyć.
Dziś patrząc na zaangażowanie i to jak Playarena Łódź wygląda na tle konkurencji można bez krzty zastanowienia powiedzieć „Łódź, robisz to dobrze!”.
Najlepszym tego podsumowaniem jest zorganizowany po raz pierwszy w historii ligi Superpuchar Łodzi.

Kiedy inni odcinają kupony, to w „Mieście Włókniarzy” w końcu wykonany został krok do przodu, można rzec nawet, że taki wykonany przed szereg, kiedy to w szkolnej ławce jeden z mniej zaangażowanych uczniów w końcu podnosi rękę i swoją błyskotliwością szokuje wszystkich w klasie.
Superpuchar miasta nie jest standardem, ale droga wytyczona w niedzielny wieczór staje się głównym szlakiem dla innych.
Spotkanie pomiędzy Mistrzem Łodzi Kinemedicą Retkinia Crew, a zdobywcą Fortuna Pucharu Łodzi (nomen omen) Fortuną Łódź zapisało się w historii całych rozgrywek.

Pod kątem organizacyjnym było wszystko czego można było oczekiwać nawet po profesjonalnych rozgrywkach. Szumne zapowiedzi w social media i portalu SOCCA.pl, który jako pierwszy w Polsce poświęcony jest tego typu rozgrywkom, transmisja live, profesjonalna obsługa medialna i przede wszystkim wyjątkowa oprawa wręczenia pucharu. Pucharu, który tylko potwierdza wyjątkowość tego wydarzenia, jeden z tych, które koniecznie chce się mieć w gablocie z trofeami. Organizacyjny TOP!

Nie byłoby jednak tego całego show bez dwóch najlepszych drużyn ligi i pucharu miasta. Najlepsi w swoich rozgrywkach, wyjątkowi na arenie ogólnopolskiej. Kinemedica Retkinia Crew jest przecież w krajowej czołówce, czego potwierdzeniem jest zajęcie czwartego miejsca na Mistrzostwach Polski 2020. W składzie drużyny prowadzonej przez Dariusza Janczaka znajduje się plejada gwiazd piłki sześcioosobowej z Bartoszem Bujalskim i Igorem Świątkiewiczem na czele, choć to jednak nie są najbardziej rozpoznawalne nazwiska w zespole. Janusz Dziedzic, Piotr Golański, Mariusz Rachubiński, to zawodnicy znani z trawiastej piłki, beach soccera lub futsalu, a absolutną „wisienką na torcie” jest postać Rafała Niżnika. Mistrz Polski ze wspominanego sezonu 97/98 z ŁKSem Łódź, to bez dwóch zdań jeden z największych autorytetów w całych rozgrywkach, a być może, był wśród chłopaków przeciwko którym dziś ma okazję mierzyć się w playarenie, jednym z pierwszych boiskowych wzorców. Jest też idealnym przykładem zawodnika, dla którego piłka nożna, bez względu na jej odmianę, to niesamowita pasja, przy której wiek stał się tylko liczbą.

Naprzeciw absolutni pretendenci, którzy okazali się niespodzianką ostatniej edycji Pucharu Łodzi, gdzie jako pierwsi w historii mogli cieszyć się z końcowego triumfu jako zespół nie wchodzący w skład najwyższej klasy rozgrywkowej. Przy okazji za zdobycie mistrzostwa drugiej ligi otrzymali możliwość uczestniczenia w najbardziej old skulowym turnieju piłkarskim w Polsce, czyli „3 Rogi Karny” organizowanym właśnie przez Playarenę dla najlepszych drużyn z niższych lig. Koniec końców nie tylko byli uczestnikami tego turnieju, ale odnieśli ostateczne zwycięstwo i przywieźli do Łodzi pierwsze ogólnopolskie trofeum od 2016 roku, kiedy to Cater Group zostawał Mistrzem Polski w piłce nożnej sześcioosobowej.

Czy leci z nami pilot?
Samo widowisko nie zawiodło. Przed jego rozpoczęciem za faworyta wymieniało się jednogłośnie Retkinię Crew, a pretendentem zespół Fortuny, który musiał jednak zapomnieć o kiepskim początku debiutanckiego na najwyższym poziomie sezonu. Już od samego startu jednak widać było, że to Mistrzowie chcą szybko pokazać, kto będzie rozdawał karty przez najbliższe 70 minut. Dwa szybkie strzały i prowadzenie 2:0 dla Retkini wydawały się ustawić spotkanie. Fortuna nie do końca chyba zdawał sobie sprawę z tego co się stało nim otrząsnęli się po dwóch pierwszych bramkach, to widzieliśmy na tablicy już cztery do zera. Swoich szans na złapanie kontaktu z przeciwnikiem szukali w bardzo wysokim ustawieniu grającego na pozycji bramkarza Mariusza Rachubińskiego, którego pozycję można określi bardziej jako rozgrywającego aniżeli bramkarza. Dobra gra nogami przez bramkarza w socca oznacza bardzo dużą przewagę w grze ofensywnej. Dzięki temu drużyna ma dodatkową opcję do wyboru, a jeśli jest to jeszcze ktoś pokroju Rachubińskiego, to trzeba liczyć się z częstymi strzałami z połowy boiska, bo te w jego wykonaniu są wyborne.
Pasywna gra po stronie zdobywców pucharu miała być prawdopodobnie rozwiązaniem na straty piłek przez rywali w środku pola, a wtedy czekała otwarta brama w postaci pustej bramki. Błędy się pojawiły, ale gigantyczne problemy z celnością nie stanowiły zagrożenia nawet przy braku przeciwnika między słupkami. Nastąpiło jednak przełamanie i pierwsza bramka (na 4:1) miała być kroplą krwi, która zachęci wygłodniałego rekina do ataku. W tym wypadku było kompletnie inaczej. Zmasowana obrona, brak gry podwyższonym pressingiem, to jak zaproszenie dla tak wyrafinowanej drużyny jaką jest Kinemedica. Mnóstwo strzałów z dystansu, gol z przewrotki Dziedzica, biegający po całej długości Niżnik, a po lewej stronie boiska pendolino w postaci Bartosza Bujalskiego, który w karcie atrybutów ma wpisany nieziemski start z piłką. Pół metra przestrzeni, pół sekundy i przeciwnik jest za plecami. Fenomen. Nic też dziwnego, że Bartosz znajduje się w kręgu zainteresowań Klaudiusza Hirscha, trenera Reprezentacji Polski w piłce sześcioosobowej, na najbliższe Mistrzostwa Świata w Meksyku.
Pierwsza połowa kończy się wynikiem 11:4 i sprawa wydaje się zamknięta. Retkinia grała to co potrafi najlepiej, czyli rozprowadzać piłkę po obwodzie, a w akcji udział brali wszyscy zawodnicy. Fortuna również przez całą połowę grała według opracowanego schematu. Zabrakło zmiany ustawienia i wyższego podejścia pod przeciwnika. Kiedy wynik jest bardzo niekorzystny i nie ma czego bronić, to wypadałoby podejść wyżej. Tego zdecydowanie zabrakło w pierwszej części meczu.

W drugiej połowie jednak nastąpiła zmiana ustawienia w szeregach przegrywającej ekipy i efekty były widoczne od razu. Dzięki wyższemu ustawieniu częściej odbierali oni piłkę w środkowej części boiska i pozwoliło to na przeprowadzenie większej ilości ataków na bramkę rywali.
Nie zarzucałbym jednak Retkini rozluźnienia wysokim prowadzeniem. Choć widać było luz w grze, to jednak cały czas byli oni w pełni skoncentrowani i nastawieni na strzelanie bramek.
Choć Fortuna w drugiej połowie strzeliła 6 bramek, to wciąż było to za mało, by pokonać „starych wyjadaczy”.
Kinemedica Retkinia Crew zostaje pierwszym zdobywcą Superpucharu Łodzi w piłce nożnej sześcioosobowej! Teraz czas na obronę mistrzostwa miasta i ponowny atak na strefę medalową Mistrzostw Polski.


Tym samym nie sposób nie odnieść wrażenia, że w tych niełatwych czasach dla rozwoju amatorskiego sportu jest miejsce, gdzie jest się w stanie zbudować fantastyczne wydarzenie, które nie tylko przyciągnie uwagę samych zainteresowanych, ale i całą masę innych zapaleńców, co tylko dodało prestiżu temu wydarzeniu. Pomimo wieczoru i spadającej temperatury cały mecz oglądała duża grupa widzów. Łódź staje się wzorem dla innych i to bez najmniejszego zakrzywiania rzeczywistości.

Placeholder