Adrian Skorb (Piwkarze Szczecin): Nie widzę siebie w siwych włosach przed 30tką.
Adrian Skorb (Piwkarze Szczecin): Nie widzę siebie w siwych włosach przed 30tką.
Mało jest w naszym kraju osób, które mają 2 złote medale Pucharu Polski oraz medal mistrzostw świata. On jest taką osobą, zawodnikiem bardzo charakternym, który przemierza wiele kilometrów aby pokazać, że cały czas jest jednym z najlepszych zawodników w Polsce. Co ciekawe nigdy nie zagrał na turnieju finałowym playarena.pl. W niedzielę będzie miał ku temu okazję a jego zespół Piwkarze Szczecin może zapisać się w historii tych rozgrywek jako ten, który zdobył i puchar i mistrzostwo Polski. Przed Wami ostry jak brzytwa Adrian Skorb.
Dominik Rek: Adrian, mimo, że Twojej ekipy zabrakło na FPPP to Ty tam się pojawiłeś w nowych barwach, powiedz jak to się stało?
Adrian Skorb: To już chyba taka tradycja, że pomagam chłopakom z UK. Rok temu poratowałem ich strojami, a w tym roku poratowałem ich samym sobą. Problem z lotami spowodowany warunkami atmosferycznymi w Wielkiej Brytanii sprawił, że chłopaki mieli spore problemy kadrowe. Jeszcze w sobotę o 15:00 zaczynałem sparing w Niemczech, a po nim dostałem wiadomość od Szymona, że jest zielone światło z centrali i mogę z Nimi zagrać. Wróciłem do domu, przepakowałem torbę, wsiadłem w auto i o północy byłem już we Wrocławiu.
D.R: I jak Ci się grało?
A.S: Bardzo dobrze mi się grało. Fajny zespół zbudowany z super ludzi. Ja zawsze powtarzam, że dobrzy zawodnicy nie potrzebują zgrywania się miesiącami tylko wychodzą i robią robotę. Tak samo było w tym przypadku gdzie wyszliśmy i od pierwszego meczu dobrze współpracowaliśmy. Jest niedosyt, bo mieliśmy strefę medalową na wyciągnięcie ręki, ale taka już jest piłka.
D.R: Wspomniałeś wcześniej o tym sparingu w Niemczech i o tym, że we Wrocławiu byłeś o północy. Od kilku dobrych lat przyjeżdżasz na nasze turnieje aż ze Szczecina, wiemy, że czasem wstajesz bardzo, bardzo wcześnie żeby zdążyć na czas. Musisz być mocno zmotywowany do tego żeby cały czas grać na małym boisku?
Przy okazji tego pytania opiszę Ci kulisy naszego wyjazdu na ostatnie eliminacje. Na popołudniowy turniej do Warszawy wyruszyliśmy o 7:00. Pobudka 6:30, odbiór busa z wypożyczalni, zgarnięcie wszystkich na wyjazd. Turniej w chorym upale do 22:00, powrót do Szczecina, dodatkowo musiałem odwieźć jednego z chłopaków do Niemiec 150km w jedną stronę, bo inaczej by z Nami w ogóle nie pojechał. Wracając pojechałem już prosto do pracy na 12 godzin i po niej dopiero wróciłem do domu. Cały wyjazd kosztował mnie prawie 40 godzin bez snu i jakieś 1500km w trasie. To wszystko pokazuje jak bardzo lubię to wszystko co dzieje się dookoła socca.
D.R: Wracając jeszcze do Pucharu Polski. Nie żałujesz trochę, że jako pierwsi w historii nie zdobyliście tytułu po raz 3 z rzędu?
A.S: Absolutnie nie żałuję. Decyzja o nie przyjeżdżaniu na Puchar Polski w przypadku awansu na finały Mistrzostw Polski była od początku przemyślana. Gdybyśmy nie przyjechali z różnych względów niezależnych od Nas to pewnie żal by się pojawił. Z drugiej strony nie bądźmy pazerni. Niech inni też sobie czasem wygrają Puchar, bo już nie mogę patrzeć na swoją twarz na banerach.
D.R: Poziom sportowy był naprawdę wysoki, wiemy, że na mistrzostwach Polski będzie jeszcze wyższy, Was to chyba tylko dodatkowo nakręca?
A.S: Jak wygrywać to z najlepszymi. Jakbym chciał jeździć „klepać ogórków” to poszlibyśmy do Superligi 6. Pokazaliśmy niejednokrotnie, że potrafimy grać z tymi najlepszymi w Polsce i tym razem chcemy kolejny raz to potwierdzić.
D.R: To niewiarygodne, ale pierwszy raz przyjeżdżacie na mistrzostwa Polski. Chyba było to dla Ciebie ważne żeby w końcu zagrać na mimo wszystko najważniejszej imprezie socca w Polsce?
A.S: Z jednej strony trochę śmiesznie to wyglądało, że wygrywamy dwa razy Puchar Polski, a nie graliśmy nigdy w finałach. Czy było to dla mnie ważne? Odpowiem pytaniem na pytanie. Czy Piwkarze po 2021 i 2022 roku muszą cokolwiek udowadniać? Jedni powiedzą, że tak, bo to tylko Puchar Polski, a inni powiedzą, że nie, bo wygrywaliśmy już z każdą topową drużyną w kraju, z którą oczywiście mieliśmy okazję się zmierzyć. Ja to traktuję jako kolejną fajną przygodę i możliwość włożenia kolejnego pucharku do gabloty.
D.R: No to teraz magiczne pytanie, od którego tak wiele zawsze zależy, a które w Waszym przypadku jest jak najbardziej zasadne. Jakim składem będziesz dysponował na turnieju finałowym?
A.S: Jak co roku składem węgla i papy. Coś tam na pewno wyrzeźbimy fajnego, ale personaliami nie będę rzucał, bo przecież kto będzie znał jakichś tam grajków ze Szczecina.
D.R: Jak różni się on od tych zwycięskich z Pucharów Polski?
A.S: Będą stare nazwiska, będą również świeże nazwiska. My nigdy i nigdzie nie pojawiamy się w takim samym składzie dlatego jesteśmy tak nieprzewidywalnym zespołem. Analitycy przeciwnych drużyn nie będą musieli się wysilać, bo tego nie przeanalizujesz.
D.R: To pytanie w Waszym przypadku może zabrzmieć groteskowo, mimo to je zadam. W co celujecie?
A.S: Jeśli nie celujesz w złoto w takim turnieju to po co przyjeżdżać kilkaset kilometrów? Jakbyśmy mieli robić 1000 kilometrów w trasie jednego dnia i zadowalać się na przykład samym wyjściem z grupy to wolałbym zostać w domu.
D.R: Oddałbyś te 2 zwycięstwa w PP za wygranie MP?
A.S: A dlaczego oddawać te dwa zwycięstwa w PP? Ja mam zamiar dołożyć mistrzostwo Polski do tych dwóch Pucharów Polski.
D.R: Czy wierzysz w ponowne powołanie do reprezentacji?
A.S: Oczywiście, że tak. Nie mam powodu, żeby nie wierzyć. Jeśli będę w dobrej formie i sztab stwierdzi, że mogę ponownie dać coś tej reprezentacji to jestem do dyspozycji.
D.R: Na pewno obserwowałeś chłopaków na ostatnim mundialu, czego wg Ciebie zabrakło do pokonania Brazylii?
A.S: Jak mam być szczery to oglądałem mecze jako typowy kibic w kapciach i nie analizowałem dogłębnie czego zabrakło. Na pewno prowadząc 1:0 i tracąc bramkę na kilka minut przed końcem można powiedzieć, że zabrakło troszkę konsekwencji i szczęścia, żeby dowieźć ten wynik do końca.
D.R: Co dalej z Piwkarzami? Czy budujesz coś większego na dłuższe lata, czy raczej jest to projekt, który powoli wymiera?
A.S: Piwkarze to przecież już dłuższe lata, bo zakładałem drużynę w 2016 roku, więc jesteśmy w obiegu od 7 lat i mamy 9 wygranych tytułów w Szczecinie i w Polsce. Na pewno chodzą po głowie myśli, żeby zrobić sobie chociaż rok przerwy, bo kosztuje to wiele nerwów i zdrowia, a nie widzę się w siwych włosach przed 30stką. Co by nie mówić czas pokaże. Na pewno po finałach Mistrzostw Polski usiądziemy i pomyślimy co dalej.