Fortuna Puchar Polski - PODSUMOWANIE

Socca Fortuna Puchar Polski

Fortuna Puchar Polski - PODSUMOWANIE

11 lipca 2022, 21:47

Kiedy rok temu Piwkarze zdobywali Fortuna Puchar Polski zaskoczyli zdecydowanie większą ilość osób niż tych, którzy obstawiali, że to oni sięgną właśnie po to trofeum.
Jeśli ktoś miałby powiedzieć do wczoraj, że to Piwkarze będą drugą w historii rozgrywek drużyną, która po potężnym Dynamiku Toruń zdobędzie puchar drugi rok z rzędu, to popukałbym się w głowę i powiedział „Ludzie kochani, bez żartów”.
Nie umniejszam Piwkarzom ani trochę i nigdy nie chciałbym umniejszyć żadnej innej drużynie umiejętności, ale znając charakter Adriana Skorba wiedziałem, że tu nie będzie mowy o jakimkolwiek odpuszczeniu czy litości dla przeciwnika. Wiedziałem też, że Gorlicka na papierze wygląda monstrualnie, a Bartist na boisku zawsze wygląda pięknie.
Kiedy przed turniejem na playarena.pl poszedł live wiedziałem, że będzie trzeba wskazać faworytów. Staram się w wydawaniu opinii być obiektywnym i nie kierować się sympatiami. Analizuję drużyny po losowaniu, ewentualną drabinkę i w ten sposób ocenić co i jak może się wydarzyć. Analiza jednak po raz kolejny poszła do kosza i nie wynika to z braku wiedzy czy ignorancji. Po prostu Piwkarze znów zagrali wszystkim na nosie i po prostu zrobili swoje.


W fazie grupowej doszło do pierwszej weryfikacji zeszłorocznych zwycięzców. Wysokie zwycięstwo i dwa remisy powodowały, że szanse Piwkarzy wcale nie wzrosły. Jak burza przeszły zespoły Kinemediki Retkini Crew, Bartistu, Pojemnej Haliny i dość niespodziewanie Esportivo Varsovii. Choć zdobycie Mistrzostwa Warszawy, to wielkie wyróżnienie, to jednak nie było wielu, którzy myśleli o Esportivo jak o zespole, który może wygrać grupę, a w niej mieli przecież zeszłorocznych półfinalistów UKS Toho i silną Strugę Personal z Tomaszowa Mazowieckiego. Tym bardziej komplet punktów z ich strony, to duże zaskoczenie pierwszego etapu turnieju.
Za zaskoczenie choć negatywne można również uznać odpadnięcie wspomnianego Toho, które apetyty miało ogromne, ale rzeczywistość zweryfikowała. Wprawdzie ich odpadnięcie nie jest niespodzianką na poziomie zeszłorocznego odpadnięcia Dentimu Clinic w fazie grupowej, to jednak ich występ można uznać za spore rozczarowanie. Tym bardziej, że zabrakło koncentracji już w pierwszym meczu, gdzie prowadzili ze Strugą już 4:2. Jeszcze większy zawód sprawił zespół Skrzydlatego Byka, który wyśmienicie spisał się na zimowym turnieju Warsaw BOS Cup. Zero punktów, bilans bramkowy 3:11 i ostatnie miejsce w grupie, to pomimo siły innych zespołów i tak zdecydowanie mniej niż można by oczekiwać od zespołu z Zabrza. Zdecydowanie lepiej zaprezentowały się inne zespoły ze Śląska. Snowkids i FC Marco Gliwice wyszły z drugich miejsc w swoich pucharowych debiutach i zaprezentowały się bardzo pozytywnie. Daje to bardzo duże nadzieje na ich kolejne pozytywne występy na kolejnych turniejach ogólnopolskich w najbliższych latach.
Za wielki plus, który radował nasze serca, można uznać występ Mistrzów UK! Zespół złożony z zawodników grających w Mistrzostwach Polskich Drużyn w UK spisał się naprawdę bardzo dobrze i wyszedł z drugiego miejsca w bardzo silnej grupie B, w której grał Bartist, Newell’s Old Boys i Skrzydlaty Byk. Remis z NOB, porażka z Bartistem i wysoka wygrana ze Skrzydlatym Bykiem pozwoliły im awansować do 1/8, gdzie zmierzyli się z Retkinią Crew. Przegrali wprawdzie to spotkanie (4:3), ale zostawili po sobie bardzo pozytywne wrażenie. Opracowane stałe fragmenty gry, mnóstwo fantazji, a przede wszystkim cieszenie się grą. Nie możemy doczekać się ich wizyty w przyszłorocznym turnieju.
Podobne odczucia można było mieć po zespole Hotel Robert’s Port z Ełku, który miał w grupie Tiki Takę Chorzów i Pojemną Halinę. Powrót Ełczan na nasze turnieje cieszy nie tylko z powodu powrotu drużyn z Warmińsko Mazurskiego, ale i z możliwości kolejnych spotkań z organizatorem ligi w Ełku Dawidem Murawskim, który zawsze daje mnóstwo dobrej energii.



W fazie pucharowej mogliśmy być pewni jednego. Nie będzie miejsca na najmniejsze błędy.
Nie ustrzegli się ich zawodnicy Newell’s Old Boys, którzy zostali odprawieni przez Gorlickę aż 8:2, a wysoko swoje spotkania wygrały zespoły Bartistu Toruń (6:1 ze Snowkids) i Gladiatorów (5:2 ze Strugą). To Gladiatorzy zapowiadani przez Dominika Reka jako „czarny koń turnieju” zmierzali jak walec przez kolejne mecze niczym „Cobra Kai” w słynnej serii „Karate Kid” i serialu „Cobra Kai” wyznając powiedzenie „No Mercy”. Ich chęć wygrywania była tak potężna, że wydawało się, że nikt nie znajdzie na nich sposobu w tym turnieju. W ćwierćfinale mierzyli się oni z FC Gorlicką czyli swoim rywalem z Ligi Fanów. Biorąc pod uwagę siłę wicemistrzów Polski, to ciężko było jednak doszukiwać się cienia szans dla Gladiatorów. Milewski, Marcel Gorczyca, Knajdrowski, Och, Sosnowski, Dankowski wyglądali jak Real Madryt na początku XXI wieku z Zidanem, Bekchamem, Ronaldo, Figo, Raulem i Roberto Carlosem. Jednak to było za mało na Gołasiewicza i spółkę. NO MERCY! 5:1 i to zespół złożony w dużej mierze z zawodników znanych z Chłopców z Bielan melduje się w półfinale!



Skoro o „Czarnych Koniach” mowa, to nie sposób nie poświęcić osobnej linijki na zespół BJM.
Zespół, który meldował się w finałach Mistrzostw Polski, wygrywał Puchar Krakowa i uczestniczył w Fortuna Pucharze Polski, wielokrotni Mistrzowie Krakowa, ale bez sukcesów czy to w krajowym czepionacie czy pucharze. Brzmi znajomo? Rok temu tak można było zapowiadać zespół Kapeli Weselnej, która przywiozła do Krakowa pierwszy medal (złoty!) do historycznej stolicy Polski. Dziś nie są już jedyni!
BJM pokazał w tegorocznej edycji FPPP niesamowitą jakość, konsekwencję i ambicję, co dało im zasłużone brązowe medale.

Skoro zaszliśmy już tak daleko, to przejdźmy do półfinałów.
BJM vs Bartist Toruń
Piwkarze vs Gladiatorzy

Możliwość gry w półfinale dawała Bartistowi szansę trzeci z rzędu finał tego najbardziej prestiżowego Pucharu Polski. Przed rokiem stanęli naprzeciw ekipy Toho, które było rewelacją tamtego turnieju. Nie bez problemów udało się jednak wyjść zwycięsko ekipie z Torunia. W tegorocznej edycji zmierzyli się z kolejną rewelacją i znów nie była to najłatwiejsza droga. Przez zdecydowaną część meczu BJM prowadził 1:0 i dopiero w ostatniej minucie wyrównał Krzysztof Elsner, który udowodnił, że potrafi wziąć na siebie odpowiedzialność i być prawdziwym liderem. Bramka ta dała nam turbodogrywkę, w której Bartłomiej Dębicki zanotował swoje dziewiąte (i nie ostatnie na turnieju) trafienie i choć Wojtaczka doprowadził do remisu, to Olaf Wójtowicz fenomenalnym uderzeniem pokonał Staneckiego i dał Torunianom awans do finału. Trzeci finał w trzy lata, to powtórka wyniku Dynamika Herring Toruń z lat 2017-2019.

W drugim półfinale emocji było już mniej. Piwkarze w końcu wpadli we właściwy rytm po perturbacjach w fazie grupowej i pewnie pokonali Gladiatorów, którzy pomimo osłabienia po meczu z Gorlicką dzielnie walczyli, ale na obrońców tytułu już wtedy nie było mocnych. Pokonanie na wcześniejszym etapie Kinemediki 7:3 napędziło tylko Szczecinian do tego, by obronić tytuł i wynagrodzić sobie podróż do Warszawy.

Mecz o trzecie miejsce, to trudne doświadczenie. Po porażce w półfinale często spadają morale, ale przecież to mecz, który zadecyduje czy do domu wróci się z brązowym medalem!
Naprzeciw siebie stanęły dwie rewelacje. Gladiatorzy i BJM. Warszawa kontra Kraków, Gołasiewicz kontra Hajduk, dwóch liderów swoich zespołów, dwa głodne wilki, które nie chciały odejść z niczym. Wprawdzie obie drużyny już można było uznać za wygrane. Nikt nie nakładał na nich dodatkowej presji, na boczne boisko Legii Warszawa przybyli, by zagrać jak najlepiej potrafią i zrobili to. Ostatecznie, to BJM wygrał to spotkanie i wywalczył trzeci stopień podium pokonując rywali 3:1. Dwie bramki Dudka, jedno Wojtaczki, na które rywal odpowiedział jednym golem Gołasiewicza. Brąz jedzie do Krakowa! Przy okazji korzystając z tego, że zarówno Piwkarze jak i Bartist zdobyły już przepustki na ISF Champions League, to BJM również wywalczył sobie tym meczem taką możliwość!



Grande Finale
Przed rokiem obie ekipy mierzyły się na tym samym etapie. Wygrali Piwkarze, choć to Bartist prowadził.
Emocje w tym meczu buzowały nie tylko w zawodnikach, ale wszystkich tych ekipach, które pozostały, w organizatorach i komentatorach. Choć przed meczem wskazywaliśmy Bartist, choć wynikało to z przebiegu całego turnieju, to jednak Piwkarze pierwsi strzelili gola i to kompletnie niespodziewanego. Potężnym strzałem Mateusza Skibińskiego pokonał… vis a vis Oskar Rechtzigiel! Ależ, to był gol! Po kilku minutach mieliśmy już dwa zero po przepięknym trafieniu Gniotka i wydawało się, że po przerwie Bartist będzie musiał odrabiać dwa gole, ale Marcin Mrówczyński zmniejszył stratę kolejnym pięknym golem tego wieczoru.
Po przerwie jednak błąd popełnił Mrówczyński i Piwkarze prowadzili 3:1.
Choć wydawało się, że już będzie po meczu, to kolejne genialne trafienie, które oglądaliśmy w tym meczu. Tym razem w wykonaniu Bartłomieja Dębickiego, który przez cały mecz był naciskany przez Kamila Fryszkę, ale w tej jednej sytuacji popularny „Dębik” zaszył dwóch zawodników i zdobył w ten sposób swojego gola numer 10 w tym turnieju.
Jednak, to była chwila. Strzałem z ostrego kąta popisał się Adrian Skorb, który w ten sposób zamknął spotkanie i doprowadził Piwkarzy do drugiego tytułu z rzędu!
Przed nimi jeszcze zmagania w eliminacjach Mistrzostw Polski, gdzie będą chcieli zanotować swój pierwszy awans.



Warto wspomnieć o jeszcze jednym czego dokonali Piwkarze tego dnia.
Mistrzowie UK specjalnie na turniej stworzyli stroje, w których mieli wystąpić na turnieju. Niestety ich paczka została zablokowana w jednym z oddziałów firmy kurierskiej.
Po informacji, którą otrzymałem od szefa zespołu z Wielkiej Brytanii zacząłem poszukiwania kogoś, kto byłby w stanie pomóc. Zadzwoniłem do Adriana Skorba i pomimo bardzo późnej godziny odebrał telefon bez wahania odpowiedział "Pewnie, mamy wolny komplet, biorę!".
Dobro wraca :)
Wielki Szacun Panowie!


Jeszcze oczywiście musimy wspomnieć o wyróżnieniach indywidualnych
Odkrycie SOCCA: Krystian Stanecki (BJM Kraków)
Zawodnik najlepszej szóstki turnieju: Kamil Fryszka (Piwkarze Szczecin)
Zawodnik najlepszej szóstki turnieju: Adam Ładziak (Piwkarze Szczecin)
Zawodnik najlepszej szóstki turnieju: Bartłomiej Gołasiewicz (Gladiatorzy Warszawa)
Najlepszy bramkarz turnieju: Oskar Rechtziegel (Piwkarze Szczecin)
Król strzelców turnieju: Bartłomiej Dębicki (Bartist Toruń) - 10 goli
Najlepszy zawodnik turnieju (MVP): Szymon Hajduk (BJM Kraków)

Placeholder