Miejsce, gdzie wciąż odnajdziesz „pierwotne” emocje
Miejsce, gdzie wciąż odnajdziesz „pierwotne” emocje
Euro 2020 trwa sobie w najlepsze, wielu z was zapewne zachwyciło się kilkoma ze spotkań, które rzeczywiście przyniosły nam mnóstwo pozytywnych wrażeń i niesamowitych piłkarskich przeżyć. Dzięki temu znów mogliśmy poczuć to co w piłce kochamy najbardziej, a czego coraz częściej brakuje w rywalizacji na najwyższym poziomie, przesiąkniętej korupcją oraz wielkimi pieniędzmi.
Na co dzień częstokroć bardziej fascynuje nas rywalizacja w amatorskich rozgrywkach, na Orlikach lub w ramach niższych lig piłkarskich, niż największe hity z Premier League czy też La Liga. Wolimy pasjonować się finałami Mistrzostw Polski Playarena niż kolejną potyczką w ramach UEFA Champions League, gdyż to właśnie w takich zmaganiach jak Playarena odnajdujemy to co w piłce kochamy najbardziej – czyste, niczym nie skażone, sportowe emocje.
Okazuje się, że tego typu przeżycia możemy odnaleźć nie tylko w najbliższych nam zmaganiach w socca, ale także na przykład w… świecie niesłyszących. Od wielu już lat działa w naszym kraju Polski Związek Sportu Niesłyszących, który na co dzień zarządza zmaganiami setek sportowców rywalizujących w ramach różnych dyscyplin sportowych, takich jak chociażby koszykówka, siatkówka, curling, pływanie, lekkoatletyka, ale też oczywiście piłka nożna.
Zawodniczki i zawodnicy z całego kraju, aby móc reprezentować swój klub, a później może i reprezentację Polski głuchych, muszą oczywiście najpierw przejść specjalne badania, które kwalifikują ich do występów wśród niesłyszących. Już w trakcie uprawiania danej dyscypliny występują bez jakichkolwiek urządzeń wspomagających słuch, jak różnego rodzaju aparaty słuchowe, a trzeba pamiętać, że poziom głuchoty poszczególnych osób jest niezwykle zróżnicowany i tak jak z niektórymi z nich da się niemalże w pełni sprawnie porozmawiać nawet gdy nie mają aparatu, tak wielu innych nie słyszy kompletnie nic, inna też jest z nimi wówczas werbalna komunikacja. Jeżeli już w trakcie zawodów okaże się, iż choć jeden zawodnik jakiejś drużyny wspomagał się aparatem podczas gry, zespół taki zostaje natychmiast zdyskwalifikowany, czasem nawet na dłużej niż czas trwania danego turnieju.
Piłkarskich zmagań jest w świecie głuchych naprawdę sporo, począwszy od rozgrywek ligowych na trawie w składach 11-osobowych, poprzez zawody Mistrzostw Polski oraz Pucharu Polski w futsalu, na rywalizacji w składach 7-osobowych (skąd my to znamy!) kończąc. Grają oczywiście zarówno kobiety jak i mężczyźni, w osobnych kategoriach, co ciekawe bardzo często są to – użyję tu chyba najlepszego słowa – „multisportowcy”, gdyż pojedynczy zawodnicy potrafią reprezentować dane barwy zarówno w piłce nożnej, jak i np. w siatkówce oraz dajmy na to w curlingu.
Najsilniejsze piłkarsko ośrodki sportowe niesłyszących to chociażby Szczecin („Korona”), Lublin („Spartan”), Warszawa („Mazowsze”), Wrocław („Świt”) czy Łódź („ŁKSG”), a od niedawna także Gliwice (MIG-Piast) – zdobywcy futsalowego Pucharu Polski. Każdy piłkarz oraz piłkarka występująca w tych klubach, naturalnie nie tylko w nich, ma szanse na grę w kadrze Polski, a tym samym wyjazd na Mistrzostwa Świata oraz Igrzyska Olimpijskie.
Jak widać pod względem formalnym dzieje się mnóstwo, najważniejsze są jednak w tym wszystkim niczym nie skrępowane, czyste emocje, jakie towarzyszą występom głuchych sportowców na każdym poziomie. Tam nikt nie kalkuluje, nie zastanawia się czy warto, czy mu się w danym momencie chce, tam nikt nie odstawia nogi i zawsze walczy na 100%, niezależnie od stawki spotkania. Szczególnie widoczne to jest w rywalizacji… pań, gdzie kości często trzeszczą, a zawodniczkom zdarza się kończyć turnieje ze skręconymi kończynami, co absolutnie nie przeszkadza im grać w takim stanie, na przykład przez całą, drugą połowę danych zawodów.
Niesamowitym wyzwaniem jest także trening głuchych sportowców oraz prowadzenie takiego zespołu przez sztab szkoleniowy, szczególnie jeśli ten składa się z osób słyszących. Barierę językową można próbować zniwelować nieco samemu, opanowując podstawowe gesty języka migowego. W trakcie samych treningów czy też odpraw meczowych pomogą nam zawodnicy lepiej słyszący i sprawniej mówiący. Później nadchodzi jednak mecz. A w jego trakcie trener praktycznie przestaje mieć jakikolwiek kontakt z zespołem, gracze bez aparatów słuchowych w większości biegają bowiem w kompletnej ciszy, nie słysząc nie tylko osób ze swojej ławki rezerwowych, ale także siebie nawzajem. Przekazanie celnych uwag taktycznych jest wtedy niezwykle karkołomnym zadaniem, trzeba liczyć na to, że ktoś zauważy nasze – trenera gesty przy linii, zrozumie je i jeszcze przekaże – a jakże – na migi, komu trzeba.
Wszystko to wymaga odpowiedniego podejścia, trzeba lubić, chcieć i potrafić pracować w nieco specyficznych warunkach. Nic jednak nie jest w stanie przebić tego niesamowitego uczucia, gdy twój zespół wygrywa ważny turniej, a twoi niesłyszący zawodnicy cieszą się z tego sukcesu w tak spektakularny, pełen emocji sposób. Sposób nieco odmienny od tych znanych nam - słyszącym, bo przecież dla nich wokół wciąż jest cicho, my słyszymy jednak otaczające nas oznaki radości osób, które same nie do końca wiedzą jak one brzmią. Wiedzą jednak doskonale co wtedy czują, a także jak wielka jest to dla nich sprawa.
Na koniec jako osoba od niedawna zaangażowana w rozwój sportu niesłyszących w Polsce, gorąco zachęcam was do wsparcia tego typu rywalizacji. Jeżeli kochacie w sporcie to co ja, szukacie w nim po prostu emocji i radości z gry, jest to miejsce dla was. Z pewnością będziecie ze swego wyboru zadowoleni.