Puchar Warszawy 2021- Pożegnanie w pięknym stylu
Puchar Warszawy 2021- Pożegnanie w pięknym stylu
Od premiery serialu „Ostatni taniec” opowiadający o ostatnim sezonie niesamowitych Chicago Bulls w składzie ze Scottiem Pippenem, szalonym Dennisem Rodmanem, wszechwidzącym Stevem Kerrem i „Jego Wysokością” Michaelem Jordanem minął już ponad rok, ale trwale zapisał się sam tytuł.
Tak też można podsumować Final4 Pucharu Warszawy 2020/21, który w nieco kontrowersyjnych okolicznościach organizacyjnych obronił się sportowo. Jednak o to przede wszystkim chodziło tego dnia.
Dwa oblicza „The Last Dance”
Nie sposób nie odnieść się do samych okoliczności i przywoływania tytułu dokumentu wyprodukowanego przez ESPN oraz Netflix.
Niedzielny turniej warszawskiego pucharu był pożegnaniem z Playareną dwóch ekip mających na koncie tytuły Mistrzów Miasta. Z rozgrywkami w ten sposób żegnały się Pojemna Halina oraz Grottgera Team. Obie drużyny uznały, że pora coś zmienić w swoich szóstkowych karierach, a FINAL4 będzie idealnym zwieńczeniem ich przygody w tych rozgrywkach.
Ostatecznie obie drużyny z goła w odmiennym stylu dokonały rozbratu z playareną.
Los połączył Pojemną i Grottgera Team już w meczu półfinałowym.
Znając jednych i drugich, to nikt nie chciał odpuszczać w tym meczu, a liczyło się tylko zwycięstwo.
Choć od początku, to brązowi medaliści zeszłorocznych Mistrzostw Polski naciskali, to jednak wynik wciąż pozostawał sprawą otwartą. W 11 minucie wynik otworzył Patryk Szeliga, a kolejne trafienie dołożył 6 minut później. Wynik do przerwy 2:0, choć mógłby być o wiele wyższy, gdyby nie świetna postawa w bramce Macieja Aderka. Druga połowa, to kolejne naciski Pojemnej. 3:0, 4:0 i GT wyglądała na co raz słabszą. Nie pomógł gol na 4:1. 5:1, 6:1, 7:1 i koniec.
Mistrzowie Warszawy z sezonu 2019/2020 przejechali się po rywalu jak walec. Niczym wspomniane Byki z Chicago po Charlotte Hornets w Play Off '98. Miażdżąc rywali w drugiej rundzie 4:1.
Pojemna Halina w FINALE!
Można było się tego spodziewać, ale stylu w jakim to zrobili nie spodziewał się chyba nikt.
W meczu o złoto czekała już FC Gorlicka, która wygrała swoje spotkanie z Husarią Mokotów 3:2.
Zespół Daniela Gello nie bez problemów wygrał, to spotkanie. Strata bramki na 1:0 już w drugiej minucie zaszokowała wszystkich. Husaria wyszła agresywnie, z polotem, a przede wszystkim bez kompleksów. Gorlicka robiła co mogła by wyrównać, ale Husarze robili co mogli, by zapobiec utracie bramki. No, ale niemoc nowych Mistrzów Warszawy przełamał w 13 minucie Jędrzej Gorczyca. Kamień spadł im z serca. Po pierwszej połowie wynik 1:1 zwiastował nam jeszcze bardziej zaciętą batalię. Już 3 minuty po gwizdu rozpoczynającym drugą część widowiska na 2:1 Gorlickę wyprowadził Maksymilian Kot. Do końca jednak zostało wystarczająco dużo czasu, by Hubner i przyjaciele mogli powalczyć o więcej. No i stało się… Tomasz Hubner dostał bardzo dobre podanie ze skrzydła, a ten zrobił to co potrafi najlepiej. Skierował piłkę do siatki. 37 minuta i 2:2!!! Pachniało niespodzianką.
Husaria poczuła, że może zranić jeszcze mistrzów, ale brakowało skuteczności. Po drugiej stronie strzały celne były, ale bardzo dobre zawody rozgrywał bramkarz Norbert Wierzbicki i wciąż utrzymywał swój zespół przy życiu. W 44 minucie jednak odezwał się geniusz Marcela Gorczycy i mamy 3:2, prowadzi Gorlicka! Piłkę na remis mieli jeszcze w ostatnich sekundach przeciwnicy, ale presja chyba okazała się zbyt duża i w zasadzie stu procentowa piłka zagrana na trzeci metr od linii bramkowej przelatuje koło słupka. Zawód na twarzach przegranych był widoczny gołym okiem, ale mogli oni jednak czuć dumę, bo nie wymiękli i walczyli do końca. Gorlicka znów pokazała swoje doświadczenie i umiejętność wychodzenia z opresji.
Mecz o 3. Miejsce – czyli absolutny punkt zwrotny
Spotkanie o najniższy stopień podium pomiędzy przegranymi meczów półfinałowych zawsze jest pełen emocji, walki i szukaniem szansy na osiągnięcie końcowego sukcesu.
O tym można napisać, że Husaria grała, a Grottgera waliła głową w mur.
Choć w pierwszej połowie, to obie drużyny badały to na ile mogą sobie pozwolić. Co z resztą pokazuje rezultat pierwszej części starcia. 0:0 choć i jedni i drudzy mieli swoje okazje, to jednak dyspozycja obu bramkarzy tego dnia była naprawdę znakomita. W drugiej połowie szybko jednak okazało się, że Husaria, która miała zdecydowanie dłuższą przerwę pomiędzy spotkaniami (blisko godzinną) wykorzystała zmęczenie rywali. Cztery bramki (Hubner, Gołyski, 2x Tula) pozwoliły im świętować po końcowym gwizdku historyczny sukces! Husaria 4, Grottgera 0 !
Nie tak Grottgera Team zapewne wyobrażała sobie ostatnie spotkanie w rozgrywkach. Ba! Nie tak zapewne chcieliby by potoczyły się oba te mecze. 11 bramek straconych i tylko 1 gol strzelony w 70 rozegranych minut (2x25 w półfinale i 2x10 w meczu o 3. Miejsce) nie jest rezultatem, który by satysfakcjonował kogokolwiek, a co dopiero taką drużynę jak Grottgera.
GRANDE FINALE
Dwie najlepsze drużyny ostatnich dwóch sezonów. Dwaj najlepsi bramkarze w Warszawie, dwóch fantastycznych ofensywnych zawodników. To musiało się udać.
Choć przez pierwszy kwadrans po obu stronach widać było respekt do rywala, nikt nie chciał popełnić błędu. W 16 minucie jednak Pojemna wykorzystała zamieszanie w polu karnym i Karol Szeliga otworzył wynik spotkania! Kolejne minuty, to ataki Gorlickiej, ale był to bez wątpienia dzień bramkarzy. Broniący bramki prowadzącej Haliny Tomasz Warszawski dwoił się i troił. Bez wątpienia widać było, że chce odejść z trofeum. Pierwsza część widowiska za nami. 1:0 dla Pojemnej Haliny i na twarzach pełna koncentracja, złość w oczach zawodników FC Gorlicka. Oni wiedzą, że mają szansę na podwójną koronę, ale trzeba nastawić celowniki i przede wszystkim zmusić do błędu bramkarza rywali.
Początek drugiej odsłony można by rzec, że kopia z pierwszych dwudziestu pięć minut. Gorlicka w natarciu, ale Warszawski i spółka w obronie są lepsi niż Grecy w 2004.
Jedno długie podanie na Patryka Szeligę, które nie powinno spowodować żadnego zagrożenia, próbuje strącić Łysik, ale wyżej wyskakuje przeciwnik i piłka przelatuje nad reprezentantem Polski. 2:0! Gorlicka w tarapatach, Pojemna Halina o włos od ostatecznego tryumfu!
Nie z nimi te numery. Szybkie wznowienie, zamieszanie w polu karnym, Warszawski odważnie wskakuje pomiędzy oponentów, odbija piłkę, jeden z zawodników się przewraca. RZUT KARNY! Kontrowersje, zamieszanie i… ŻÓŁTA KARTKA dla bramkarza!
Doskonała szansa na złapanie kontaktu przez świeżo upieczonych finalistów Mistrzostw Polski Playarena. Podchodzi Śmigielski. STRZAŁ i GOL! 2:1!!! 3 minuty do końca!
Wznawia Pojemna, strata, piłkę na skraju pola karnego otrzymuje Marcel Gorczyca, mija jednego, drugiego, trzeciego przeciwnika, od kilku dobrych sekund jest już w polu karnym, balansem ciała i doskonałym prowadzeniem piłki pokonuje kolejne fragmenty boiska, wygląda jak będący w swoim Prime Time Ricardo Kaka’ w barwach AC Milan. Co się tam dzieje?! STRZAŁ I GOOOOL!!! To się nie mogło wydarzyć! Ta bramka nie miała prawa wpaść, Gorczyca powinien mieć piłkę zabraną już co najmniej dwa razy, ale utrzymał się, resztkami sił w tym wyczerpującym meczu zrobił to na co czekali wszyscy zgromadzeniu na tym turnieju kibice FC Gorlickiej! 2:2!!! Z piekła do nieba w przeciągu kilkudziesięciu sekund!
W ostatnich dwóch minutach już widać, że nikt nie chce popełnić błędu, jedna źle zagrana piłka może skutkować kontrą rywali. Przeczekanie do karnych. No i oba teamy dały radę przetrwać tę burzę.
Jeden niestrzelony karny przez Gorlickę w drugiej serii mocno skomplikował sytuację. 2:1. Wystarczy strzelić. Wiele i niewiele, emocje sięgają zenitu. Strzał na bramkę Łysika i GOOOL!
POJEMNA HALINA Z PUCHAREM WARSZAWY!!!
Co dalej?
Michael Jordan po swoim „Ostatnim Tańcu” zakończył karierę. Odszedł* w chwale, z kolejnym pierścieniem mistrzowskim na palcu, z tytułem MVP sezonu zasadniczego oraz Play-Off.
Choć mówimy tu o jednym z najlepszych sportowców w historii, najlepszym koszykarzu XX wieku, legendzie, ikonie, to zachowując pewne proporcje nie sposób nie znaleźć w tym wszystkim podobieństwa.
Rozstanie w kontrowersyjnych okolicznościach, ale z podniesioną głową, po wzlotach i upadkach, a przede wszystkim po niesamowitych wspólnych doświadczeniach i sukcesach.
Może obu stronom nie zawsze było po drodze, różniły się w wielu kwestiach, to nikt nie odbierze im tego co osiągnęli. Szansie jaką dali sobie na rozwój.
Chapeau bas Panowie! Powodzenia i dziękujemy za walkę, poświęcenie.
Odchodzicie w chwale.
Reprezentantem Warszawy w Fortuna Pucharze Polski będzie zespół FC Gorlicka.
*Michael Jordan wrócił do zawodowej gry w koszykówkę w 2001 roku, 3 lata po mistrzowskim sezonie z Chicago Bulls. W przeciągu dwóch sezonów (2001-02, 2002-03) w barwach Washington Wizards nie notował już tak wybitnych osiągów, ale odpowiednio 22,9 i 20 pkt/mecz, na prawie czterdziestoletniego zawodnika, to dobry wynik ?
Pewnych drzwi po prostu nie wypada zamykać. Czasami po prostu z nostalgią chce się przez nie po prostu zajrzeć.