Rozmowa z Dawidem Szelugą - redaktorem Socca.pl oraz koordynatorem Playarena Warszawa.

Socca

Rozmowa z Dawidem Szelugą - redaktorem Socca.pl oraz koordynatorem Playarena Warszawa.

15 marca 2023, 16:04

Prawdziwy człowiek instytucja, którego znają wszyscy w świecie socca. Zapraszam do rozmowy z Dawidem Szelugą jeśli chcecie dowiedzieć się co u niego oraz jak radzi sobie Playarena Warszawa pod jego wodzą.

1. Siemanko Dawid, każdy wywiad lubię zaczynać od małej dawki „prywaty”. Jak zdrowie, jak nowa praca?
No cześć. Ze zdrowiem już w miarę nieźle. Wiosną zamierzam wrócić na rower i kto wie, a może jeszcze wpuszczę parę bramek w Playarenie. Co do pracy, to nie ukrywam, że to zmiana na dobre. Trafiłem do dobrego miejsca, uczę się siebie i zarządzaniem biznesem. Starbucks, to rozpoznawalna marka, a mimo to ludzie tu naprawdę są podstawą.

2. Zarządzasz playareną w Warszawie, jak się czujesz w tej roli? Który to już Twój sezon w playarenie?
Kiedy przejmowałem rozgrywki w Warszawie, to trafiłem na ciężki okres. Wiedziałem, że pierwszy rok będzie bardzo trudny, bo w zasadzie z marszu i „emerytury” przejmowałem rozgrywki w Stolicy, nie wiedząc absolutnie nic. Na całe szczęście miałem już wtedy ze sobą Łukasza Ćwiertniewicza, a szybko pojawił się też Tomek Miziurkowski, który zaoferował mi koleżeńską pomoc. Nie ukrywam, że bez obydwu Panów nie dałbym rady sam. Teraz jest lepiej choć wiem, że możemy jeszcze sporo soku wycisnąć z tej pomarańczy. Potencjał jest olbrzymi.

3. Który to już Twój sezon w playarenie?
Już ósmy, a za chwilę dziewiąty i dziesiąty. Czy będzie więcej? Nie wiem. Mam już swoje lata i dla niektórych jestem już dziadkiem. Choć nie lubię bardzo wychodzić w przyszłość, to jednak chciałbym celebrować 10 lat z Playareną. To projekt, w którym nie da się nie zakochać.

4. Za Tobą stoi "banda" ambasadorów. Czy jesteś zadowolony z działania całości jako grupy i czy każdy dobrze wypełnia swoje obowiązki?
Cieszy mnie w Zespole różnorodność charakterów i gigantyczne zaangażowanie. Do zespołu dołączają nowe osoby, z nowymi pomysłami, świeżością, a to tylko umacnia mnie w przekonaniu, że Playarena wciąż nie powiedziała ostatniego słowa. Czy wypełniają swoje obowiązki? Dają bardzo wiele od siebie i poświęcają mnóstwo czasu na wszystko co się dzieje w rozgrywkach. Dopóki będzie w nich ten ogień, to ja będę szczęśliwy, bo każdy w aktualnym zespole ma naprawdę mnóstwo mocy.

5. Na wiosnę pozyskaliście najwięcej nowych ekip, jaka jest recepta na sukces?
Ciężka praca całego zespołu. Bardzo mocno pracowaliśmy nad tym, by utrzymać drużyny, które już z nami grały oraz pozyskiwać nowe. Zanotowaliśmy pierwszy wzrost drużyn na wiosnę od lat. To też przy okazji uzupełnienie mojej wcześniejszej wypowiedzi co do tego czy jestem zadowolony z działania grupy. Staramy się oczyścić aurę panującą nad rozgrywkami. Nie obrażamy się na zespoły, które rezygnują, bo powody są różne. Kilka ekip wraca, jest wiele nowych, które na pewno czują to co my. Pracujemy na każdy zespół. Nowa praca bardzo szybko wpoiła mi, by każdego traktować jak partnera. Nie jak kolejną osobę czy drużynę do odhaczenia, a jak kogoś z kim żyjemy w symbiozie. Są zasady, których powinniśmy się trzymać. My mamy to egzekwować, drużyny/kapitanowie przestrzegać, ale mamy jeden wspólny cel. Tworzyć dobrą społeczność.
Jestem dumny z każdego z chłopaków za włożone zaangażowanie. Z Igora za werbowanie nowych ekip. Michała, Tomka i Łukasza za to, że dużo czasu poświęcili w trakcie zapisów, a nowy „narybek” w postaci Maćka i Mikołaja pozwolił nam szybko obstawić dwie dodatkowe ligi, które powstały w ostatnim miesiącu.

6. Kto jest najmocniejszy w Playarenie Warszawa i jak oceniasz szansę tej ekipy w turniejach ogólnopolskich?
Sportowo mocni są Rangersi, to drużyna, która wykonała duży skok jakościowy. Już latem w trakcie Pucharu Pruszkowa, gdzie grali w sześciu pokazali się z bardzo dobrej strony. W tym sezonie widziałem ich dwa mecze i naprawdę Olaf mocno pracuje na końcowy sukces.
Organizacyjnie podziwiam Tomka Hubnera i jego trzy Husarie. Tomek i cała społeczność, którą tworzy ze swoją drużyną, to o wiele więcej niż sport. Zbiórki, akcje charytatywne, świetnie funkcjonujący fanpage i masa świetnych ludzi w zespole.
No i wyjadacze z CHZB, którzy od lat pukają do czołówki drużyn w Polsce. Choć nie wiem czy nie jest to krzywdzące, bo od lat są w tej 16tce, ale brakuje im medalu. Wierzę, że w końcu się uda.

7. Skoro już o turniejach ogólnopolskich, to tęsknisz bardzo za całą ekipą i chęcią stworzenia najlepszego eventu w Polsce?
Bardzo lubię moje przespane noce w domu, na które nie ma szans podczas turniejowego miesiąca. <śmiech>. Nie mniej uwielbiam ten okres, mnóstwo ciężkiej pracy, krew, pot łzy okraszone fantastycznymi ludźmi. Te eventy są najlepsze dzięki temu, że są tam zawsze ludzie z pasją.

8. Pytanie od fana "Czy pomagałeś wstać Przemkowi po golu Serafińskiego w finale?"
Pomogłem i we Wrocławiu po finale Mistrzostw Polski i w tramwaju w Budapeszcie i będę zawsze. Ta historia razem z piosenką stworzoną przez Mateusza Mikołajczyka już zawsze zostaną razem ze mną, a podejrzewam, że cała ta historia związana z euforią Przema i tym co wydarzyło się pozostanie W NAS, dosłownie na zawsze <śmiech>

9. Czy odczuwasz różnicę między komentowanie turniejów ogólnopolskich, a meczów reprezentacji Polski ?

Kiedy przed meczem słyszysz Mazurka Dąbrowskiego, to z miejsca towarzyszą ci inne emocje. Kiedy startował turniej 3 Rogi Karny, to momentami było ciężko, bo przyzwyczajeni do innego poziomu, lepszej taktyki. Z czasem się to jednak zmieniło. Ostatnia edycja 3RK to był majsterszyk od początku do końca. Fortuna Puchar Polski i finały, to też inne emocje. Z roku na rok, kiedy stajemy się co raz bardziej rozpoznawalni jako SOCCA.pl, to też i zawodnicy inaczej to już odbierają. Kiedy zdarza się nam powiedzieć, że ktoś gra słabo, to wiedzą, że nie robimy tego ze złośliwości, a z pasji. Są jednak i tacy, którzy nie radzą sobie z piłką lepiej niż my przy mikrofonie, a ego nie pozwala na to, by można było stwierdzić, że ma problem z przyjęciem futbolówki.
Wielką sprawą było dla mnie skomentowanie meczu Włochów na ostatnich Mistrzostwach. Jako fan Milanu i Azzurich spełniłem kolejne marzenie. Na ten rok postawiłem sobie cel, by skomentować mecz po włosku. Jeśli się nie uda, to zrobię to za rok, ale obiecuję być pilnym uczniem i nauczyć się włoskiego na tyle, by podjąć rękawice.

10. Czekasz na Essen i kolejny medal Reprezentacji Polski? Za niedługo czas na kolejne polowania i w końcu ostateczny skład, który pojedzie rywalizować o najwyższe cele. Masz swoich faworytów do gry w kadrze?
Kto nie czeka? Śnią mi się te dwa skomentowane finały, ten półfinał z Kazachstanem i czekam na złoto. Kadra to jest dla mnie absolutnie czymś niesamowitym. Wszystkie związane z nią emocje, to coś czego nie da się opisać. Myśl o Mistrzostwach, to przez ostatnie dwa lata było dla mnie jak lekarstwo. Jakiejkolwiek bym nie dostał diagnozy u lekarza, jak bardzo nie bolałoby po operacji, którą swoją drogą byłem gotowy przełożyć, gdybym miał nie pojechać na Mundial, to myśl o walce i byciu tam na miejscu zawsze budowało mnie na duchu.
Czy mam faworytów? Mamy znakomitych bramkarzy, jest Kamil Kucharski, Krzysiek Elsner, Bartek Dębicki, Rafał Chorąży i kilku zawodników, którzy w Budapeszcie pokazali się z dobrej strony, a i kilku takich zawodników, którzy byli blisko kadry i wciąż może są w notesie Selekcjonera.
No i ostatnio było przecież Polowanie w Anglii, które miałem niesamowitą przyjemność koordynować. Żałuję, że nie mogłem być na miejscu, ale czuję, że może jedno czy dwa nazwiska mogły wpaść naszemu Selekcjonerowi w oko. To byłaby piękna historia, ale pozostawiam wybór odpowiednim osobom. Nie chcę kreować się na ściekowe media sportowe w Polsce, które na siłę wciskają nazwiska do kadry. Rok temu dostaliśmy pytanie o kilka nazwisk i dla mnie był to ogromny zaszczyt, że mogłem wykorzystać swoje obserwacje do pomocy. Jeśli znów je dostanę, to chętnie się tym podzielę po raz kolejny.

Placeholder