Socca UK czyli najlepsi Polacy na obczyźnie.

Socca

Socca UK czyli najlepsi Polacy na obczyźnie.

19 lipca 2023, 16:15

Świetny projekt, który rozwija się z roku na rok, dlatego też cieszymy się, że kolejny rok z rzędu będziemy mogli grać razem. Mistrzostwa Polskich drużyn w UK, bo tak nazywa się ta liga to największe skupisko Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii i grających w piłkę nożną 6-osobową. O tej lidze, ale i nie tylko porozmawiałem z Szymonem Krysiakiem, organizatorem ligi.

Dominik Rek: Od ilu lat istnieje Twoja liga/ od ilu lat organizujesz turnieje?

Szymon Krysiak: Pierwszy turniej, który zorganizowałem sam, miał miejsce w 2011 roku i wzięło w nim udział aż 30 polskich drużyn z całego UK. Ten turniej znalazł się już na stałe w rocznym kalendarzu turniejów, które odbywają się na terenie Wielkiej Brytanii.

D.R: Czy grasz systemem jesień/wiosna czy każda z rund jest osobnym sezonem?

S.K: Mistrzostwa Polskich Drużyn w UK rozpoczęły swoje rozgrywki w 2019 roku. Każdy rok składa się z 10 turniejów, w których uczestnicy mają szansę zdobyć punkty do klasyfikacji generalnej za osiągnięcia w danym etapie, od 2 do 10 punktów. Po zsumowaniu wyników z całego roku (10 etapów) zostaje wyłoniony mistrz danego sezonu.

D.R: Jak wyglądały początki?

S.K: Tak jak przy każdym projekcie, który zaczynasz od zera, potrzeba dużo czasu, poświęcenia i chęci, aby wszystko zaczęło sprawnie funkcjonować. Nie ukrywam, że teraz zbieramy tego owoce, między innymi w postaci zainteresowania naszą ligą przez trenera reprezentacji.

D.R: Co jest najtrudniejsze w zarządzaniu ligą?/organizowaniu turnieju?

Mamy już takie doświadczenie, że tak naprawdę potrafimy zorganizować wszystko, ale ciągle szukamy nowych rozwiązań technicznych. Jedyną rzeczą, nad którą nie potrafimy zapanować, jest pogoda.

D.R: Ile aktualnie poziomów rozgrywkowych jest w Twojej lidze?

Mistrzostwa UK do tej pory miały tylko jeden poziom. Od września ruszamy z nowym projektem dla Old boys, mamy nadzieję, że te rozgrywki również przyjmą się jak mistrzostwa.

D.R: Ile najwięcej drużyn grało w Twojej lidze?

S.K: W poprzednich sezonach w każdym turnieju brało udział 30 drużyn na każdym z 10 etapów. W tym roku skróciliśmy liczbę do 24, aby turnieje przebiegały sprawniej. Łącznie w ubiegłym roku zagrało 75 drużyn polskich.

D.R: Jakie najbardziej znane nazwisko grało w Twojej lidze?

S.K: Mieliśmy sporo zawodników z przeszłością w 1. i 2. lidze oraz Ekstraklasie. Obecnie w rozgrywkach występuje Damian, który w 2011 zdobył z Wisłą Kraków mistrzostwo Polski. Kolejnym znanym nazwiskiem był Marek Gancarczyk, który z Śląskiem w 2012 zdobył również Mistrzostwo Ekstraklasy. Przez te kilka lat przewinęło się kilka nazwisk, jak Damian Nawrocik czy też Radosław Kałużny, który miał swoją epizod w początkowych turniejach.

D.R: Jak sobie radzili?

S.K: Radzą sobie bardzo dobrze. Zawsze widać doświadczenie ligowe i umiejętności u takich zawodników, ale młodzież nie odpuszcza.

D.R: Skąd dowiedziałeś się o rozgrywkach playarena.pl?

Rozgrywki śledziłem już od dawna za pośrednictwem mediów społecznościowych, ale po spotkaniu z Dawidem Szelugą na przysłowiowej kawce dostałem większą porcję informacji odnośnie tego projektu i zaczęliśmy coraz bliżej współpracować.

D.R: Co skusiło Cię do dołączenia do Polskiej Federacji Socca?

Widzę, jak dynamicznie rozwija się Socca w Polsce i na świecie, a to, ile serca wklada zespół Socca w ten projekt, tylko zachęca do współpracy. Możliwości, jakie pojawiły się dzięki tej współpracy, są dla nas wielkim bodźcem do pracy, a fakt uczestnictwa w turnieju Pucharu Polski jest zaszczytem dla nas. Wiem także, że Socca dopiero się rozkręca i czekają nas super projekty. To dopiero początek.

D.R: Czy śledzisz poczynania reprezentacji Polski w socca?

Oczywiście, już w tamtym roku, po tym jak mieliśmy okazję zagrać na Fortuna PP przeciwko reprezentantom Polski, zastanawiałem się, czy dużo nas dzieli. Szczerze mówiąc, gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że za rok zobaczę dwóch swoich zawodników z Mistrzostw UK z orzełkiem na piersi na mundialu w Essen, uśmiechnąłbym się szeroko i nie potraktowałbym tego poważnie. Jak jednak widać, warto wierzyć, bo marzenia lubią się spełniać, a sam osobiście byłem w Essen, by zobaczyć to na własne oczy...

Placeholder