Sukcesy, niespodzianki, porażki - I weekend turniejów za nami!
Sukcesy, niespodzianki, porażki - I weekend turniejów za nami!
Ostatni weekend był początkiem prawdziwego piłkarskiego festiwalu.
Choć wszystkie trzy turnieje, które mogliśmy oglądać prezentowały z goła odmienny poziom, to nie zabrakło w nich pasji, walki, a przede wszystkim emocji.
Za nami turnieje 3 Rogi Karny oraz dwa eliminacyjne do Mistrzostw Polski.
Nie zabrakło niespodzianek, łez i przede wszystkim konstelacji gwiazd, zarówno tych lokalnych, krajowych i światowych.
Żółta Łódź Podwodna
Sięgając pamięcią do roku 2019, kiedy to odbyła się pierwsza edycja turnieju 3 Rogi Karny pamiętam fascynację drużyn z niższych lig możliwością gry na turnieju ogólnopolskim. Do tamtego momentu były one zarezerwowane tylko dla najlepszych zespołów w miastach.
Dla nas zderzeniem ze ściana była jednak różnica poziomów, która była widoczna w turniejach eliminacyjnych czy też Fortuna Pucharze Polski, ale był to czynnik bardzo pozytywnie wpływający na uczestników w kolejnych edycjach. Pierwsze koty za płoty.
Z tych zespołów, które w pewien sposób potraktowały 3RK jako przetarcie były tylko PD WildBoars oraz Calcio Vazoni. O ile ten pierwszy wciąż jest aktywnym uczestnikiem czy to w oldskulowej wersji turniejów organizowanych przez Playarenę czy też w turniejach eliminacyjnych.
W tym roku jednak mogliśmy oglądać zespoły, które mamy nadzieję na dłużej zagoszczą na polskiej mapie socca.
Już od samego początku mogliśmy obserwować skok jakościowy tego turnieju.
Drużyny, które miały pierwszy raz styczność z tego typu turniejami widać było, że chcą zebrać ze sobą bagaż nowych doświadczeń. Z kolei było też grono ekip mających już większą lub mniejszą styczność z tego typu imprezami.
W zasadzie cała czwórka turnieju miała wyglądała już naprawdę dobrze.
Zarówno przybywająca z Sosnowca Unia Zagórze mająca w składzie młodych i wybieganych zawodników na czele z Markiem Michałowskim i Kacprem Marconiem, jak i brązowi medaliści FC Smarujcie Klapki reprezentujące Łódź mocno zbliżyły się mocno do poziomu eliminacyjnego, gdzie też nie byłyby zapewne zespołami ocierającymi się o dno tabeli.
Z resztą wymieniony wyżej Kacper Marcoń został wybrany przez naszą redakcję Odkryciem Turnieju SOCCA.pl. Te nowe wyróżnienie pojawiło się w tym roku i ma na celu wskazanie zawodnika, który absolutnie zaskoczył naszą redakcję.
Wśród faworytów wymieniało się zespoły z Krakowa, Łodzi czy też Warszawy, co raczej nie jest niespodzianką, bo są to jedne z największych i najsilniejszych ośrodków biorących udział w tych turniejach.
Za największego faworyta można było wymieniać Fortunę Łódź, która wygrała przecież Puchar Łodzi.
W finale łódzkiego pucharu spotkali się z FC Smarujcie Klapki, a los chciał, że swego rodzaju rewanż rozegrali w półfinale walki o Złote Kalesony. No i po raz kolejny wyszli z tego pojedynku zwycięsko.
W finale sobotniego turnieju zmierzyli się oni z zespołem Guantanamera Krotoszyn, co z jednej strony mogło być zaskoczeniem, ale przecież Krotoszyn to też na mapie playarenowych rozgrywek nie jest anonimowy.
W meczu o tytuł silniejsza okazała się ekipa reprezentująca Playarena Łódź i od razu na myśl przyszedł hiszpański zwycięzca Ligi Europy UEFA, Villareal CF. Przyjemny dla oka futbol, determinacja i walka do samego końca. No i też brak zwycięstwa w regulaminowym czasie.
Żółci górą!
Nie sposób nie wspomnieć o liderze zespołu z miasta Łodzi. Damian Kołaciński wykazał wszystkie cechy, które powinien mieć zawodnik w socca. Czy obserwowaliśmy przyszłego reprezentanta Polski? Wszystko jest możliwe. Damian został wybrany MVP turnieju w pełni zasłużenie.
Miano faworyta, to nie wszystko
Równolegle do zmagań o Złote Kalesony obserwowaliśmy I turniej eliminacyjny do Mistrzostw Polski.
Po samej obsadzie turnieju wiadome było, że jest to turniej obsadzony słabiej niż niedzielne zmagania.
Czy słabiej obsadzony oznacza mniej emocji i niespodzianek? W ŻADNYM WYPADKU!
Sobotnią część eliminacji można określić mianem „Turnieju Pretendentów”, obserwowaliśmy przecież takie zespoły jak Jakubskie Toruń, Przyjaciele z Boiska, Grottgera Team, UKS Toho, FC Wembley, Lumumby, OKS Zgodziankę, Tiki Takę Chorzów, Chłopców z Bielan czy też Fizjo Factory.
Nikt z powyższych nigdy Mistrzem Polski nie został, medalu na tym turnieju też nie zdobył, ale albo się ocierali o najlepszą szesnastkę albo też byli jej bardzo blisko.
Było też wiele drużyn, które uczestniczyły w tych turniejach po raz pierwszy, a miały ogromnego apetyt na awans do grona najlepszych w kraju.
Nikt niczego nie mógł być pewny.
Wśród niespodzianek można uznać brak wyjścia z grupy wśród takich zespołów jak PDC Białystok z Norbertem Jenduczkiem w składzie, Warsaw Rangers, Citroen Sztukowski Ostrów Wielkopolski czy finalistów sprzed roku OZM Outsiders Ostrów Wielkopolski.
No i o ile OKS Zgodzianka Nowa Huta bez problemu rozprawiła się z ostatnim zespołem z Ostrowa w stawce Octagonem Ogrodex Team aż 5:1, Wolves Wrocław już w pierwszej połowie złapali przewagę nad Husarią Mokotów z Warszawy, a Lumumby przejechały się po kolegach z łodzi, FC Wembley 6:2, to reszta spotkań emocjonowała do samego końca. No może jednak nie, ale o tym za chwilę.
Poza derbami Łodzi w „Meczu o Wszystko” nie były jedynymi. Przyjaciele z Boiska odprawili Indata Software Spartę Wrocław 2:1, co i tak wydaje się sporą niespodzianką, bo Sparta nie była zespołem, na który ktokolwiek by postawił pieniądze, a po pierwszej połowie i tak prowadzili 1:0.
Bardzo emocjonujący mecz pomiędzy Wrong Side F.C. i Chłopcami z Bielan był gigantyczną niewiadomą. CHZB wyglądali na tym turnieju jak reprezentacja Niemiec w piłce jedenastoosobowej. Nie ważne jak, ważne by wygrać. Wygrane w grupie wyglądały tak: 5:3, 4:3, 5:4, 1:5, a w najważniejszym meczu wygrali 2:1. Maksymalny minimalizm.
Z kolei Jakubskie Sowa Tattoo Toruń mogło trafić na zdecydowanie lżejszego rywala, przynajmniej by chcieli. Po całym dniu turnieju mierzyć się z Fizjo Factory z Chorzowa, to nie jest spełnienie marzeń. No, ale dali radę. 3:2 i meldują się w elitarnej szesnastce.
Ostatnie zostawiam sobie na koniec.
UKS Toho Grodzisk Mazowiecki vs Cukrovia Mełniak z Grudziadza. No cóż. Faworyt jeden Toho. Miał być spacerek, ale niezaliczona bramka na 1:0 spowodowała, że chwilę później zrobiło się 0:1, potem próba gry z lotnym bramkarzem, wysoko ustawiony zespół brązowych medalistów z Playarena Warszawa tracił kolejne bramki. 4:0!
Mecz, który Toho zapewne będzie chciało zapomnieć, a w zasadzie będzie musiało, bo czeka ich jeszcze Fortuna Puchar Polski, a tam istnieje szansa na ponowne spotkanie z Cukrovią.
Cukrovią, która może nie zachwycała oka przepiękną grą, ale za to jakże skuteczną.
Team z Grudziądza wyrażał duże zaskoczenie faktem, iż byli losowani z piątego koszyka, a udało im się trafić do finałów. Panowie nie takie rzeczy widzieliśmy. Pogracie trochę, wygracie kilka tytułów w mieście, a może i w Polsce, to będziecie losowani z wyższych. Debiutantów nie wrzuca się wyżej ?
Niemniej jednak była, to chyba największa niespodzianka dla zespołu z Grudziądza. Widać, że ciężka praca na boisku popłaca.
Odkryciem SOCCA.pl został zawodnik Wolves Wrocław Jakub Pelwecki, który pociągnął swoje Wilki do finałów w znakomity sposób. Za MVP turnieju wybrano Macieja Dudka z Jakubskich, a najlepszym bramkarzem został Vladyslaw Trach z Lumumbów. Królem strzelców został Damian Talarek z Chłopców z Bielan.
Taka była to sobota.
Niedziela pełna faworytów
Natężenie Legend w jednym miejscu wybiło ponad skalę. Makowski, bracia Grzywa, Elsner, Dębicki, Skibiński, Milewski, Śmigielski, Łysik, Kucharski BUM!
Sądząc po wynikach, to można pomyśleć „kolejna robota do wykonania”. No i została wykonana. Zarówno Bartist, Dentim jak i FC Gorlicka zrobiły swoje, choć ci ostatni znów musiała stoczyć bój w turbodogrywce. Trzy miejsca zaklepane i widzimy się za trzy tygodnie.
Oglądanie tych ekip zawsze elektryzuje. Cieszy zwłaszcza powrót do rozgrywek Bartka Dębickiego. Kapitan RP6 broniący barw Bartistu radował nasze serca.
Niemniej jednak walka toczyła się jeszcze o pozostałe pięć przepustek na finały.
No cóż… Nikt przed turniejem, dosłownie nikt (poza mieszkańcami Konina) nie powiedziałby, że KS Elpak w końcu dostanie się do turnieju głównego. Choć w zasadzie ich rywala w Meczu o Wszystko, Bomby Radzionków też nikt by się nie spodziewał. Warto jednak zaznaczyć, że Elpak od lat walczył o awans. No i tym razem się udało.
Po turbodogrywce, podobnie jak Mistrz Warszawy i podobnie jak rok temu, awans zapewniło sobie A Seree Tee Krotoszyn. Ekipa z Kamilem Kucharskim na czele, znów musiała przelewać ostatnie poty, ale znów się opłaciło. Przeciwnik znów nie łatwy, choć może nie tak potężnie wyglądający jak rok temu (w zeszłym roku mierzyli się z Bartistem Toruń), bo FC Noster, ale ten zespół już wielokrotnie pokazał, że nie warto go lekceważyć.
W przeciwieństwie do AST nie poradził sobie Mistrz Krotoszyn, Pancom Zduny, który uległ FC Showtime 2:3 i to panowie z Zagłębia cieszą się z upragnionego awansu, pieczętując bardzo dobry występ w ten weekend, zespołów z Playarena Sosnowiec.
Najciekawszym meczem był chyba jednak mecz pomiędzy Newell’s Old Boys Jastrzębie Zdrój, a Metalbarkiem Bydgoszcz. Chciałbym się jakoś mocniej rozpisać o występie klubu filialnego swoich argentyńskich odpowiedników, ale mogę napisać tylko: Patryk Dudziński wraz z kolegami zrobili maksymalną rozróbę. Wjechali jak po swoje, bez kompleksów i sentymentów. Najlepiej świadczy o tym fakt, że wspomniany Dudziński został nie tylko Odkryciem SOCCA.pl, ale i Królem Strzelców z dwudziestoma zdobytymi bramkami (siedem trafień miał dzień wcześniej Talarek)!
Grono finalistów uzupełnia Kapela Weselna z Krakowa, która pokonała AC Bogucice, które stawialiśmy w gronie zespołów mogących namieszać w stawce, ale jeszcze nie w tym roku. Górą była Kapela, która aktualnie jest zespołem, który z tych wciąż grających najczęściej meldował się w finałach.
Wśród indywidualnych wyróżnień warto nadmienić, że najlepszym bramkarzem wybrano Mateusza Łysika, a MVP został Kamil Kucharski.
Finalistów już znamy, obserwowaliśmy niespodzianki, udane debiuty i zespoły, które podołały mianu faworytów. Taka mieszanka zwiastuje tylko niesamowite emocje 29 Sierpnia!